Premier Donald Tusk został w czasie dzisiejszej konferencji prasowej zapytany o decyzję NSZZ „Solidarność” dot. dołączenia do protestu rolników.
- „Mam wrażenie, że rolnicza Solidarność była aktywna od początku w tych protestach, więc nie musi dołączać. Chyba zawsze była obecna we wszystkich akcjach protestacyjnych”
- powiedział z wyraźną drwiną szef rządu.
Do jego wypowiedzi odniósł się w rozmowie z portalem wPolityce.pl b. minister rolnictwa Robert Telus, który przypomniał, że wcześniej Solidarność robotnicza łączyła siły z Solidarnością rolniczą w stanie wojennym.
- „Solidarność RI to jest jeden z najstarszych związków zawodowych w Polsce. To związek, który walczył o demokrację w Polsce. Dla mnie to jest niepojęte, że komuś się on nie podoba. Teraz Solidarność RI podpisała porozumienie z Solidarnością robotniczą, czyli tak jak w czasach stanu wojennego i wcześniej ta współpraca była i jest. Dlaczego wspinam stan wojenny. Tez rząd został zaprzysiężony 13 grudnia, a ta data kojarzy nam się zawsze ze stanem wojennym i z działaniami, które podejmuje ten rząd. Wystarczy przypomnieć wejście do TVP o 3 nad ranem. To są metody ze stanu wojennego”
- powiedział.
- „Pamiętamy zresztą, jak wczesnej rządził Tusk, to przecież strzelano do górników i to nie było za komuny tylko teraz”
- dodał.
Dopiero jutro premier spotka się z rolnikami. Wcześniej, mimo wielu takich apeli, spotkania unikał.
- „Donald Tusk lekceważy rolników. Przede wszystkim jednak lekceważy to co jest dla nas wszystkich najważniejsze czyli bezpieczeństwo żywnościowe. Jest równie ważne jak bezpieczeństwo militarne, bo i żołnierze muszą mieć żywność”
- podsumował jego postawę poseł Telus.