W sobotę rzecznik MSZ Paweł Wroński napisał w serwisie X, że dotychczasowa praktyka zakładała zapraszanie szefa dyplomacji przez prezydenta na pokład samolotu lecącego na ONZ. Tezę zakwestionował szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz, a wątek szybko przerodził się w publiczną przepychankę.
Prezydent Nawrocki studzi emocje: – „Ja takich decyzji też nie podejmuję, kto ze mną leci samolotem. (…) To nie jest zasada, że minister spraw zagranicznych leci z prezydentem” – powiedział, dodając, że „to sprawa z głębokiego marginesu poważnych działań politycznych”, która „może zajmować tylko tych, którzy mają kompleksy albo nie mają się czym zająć”.
Głowa państwa odniosła się również do głośnych wystąpień wicepremiera i szefa MSZ Radosława Sikorskiego. – „Zachowania pana ministra Sikorskiego momentami – w odniesieniu do czytania listów, które miały trafić do mnie, czy do kwestii samolotu – są poza zakresem spraw, które interesują mnie jako prezydenta Polski” – stwierdził.
Nawrocki zaznaczył, że stanowisko Polski na forum ONZ jest jasne i będzie przez niego przedstawione podczas debaty generalnej zgodnie z dotychczasowymi zapowiedziami.
W wywiadzie poruszono także temat obsady kluczowych placówek. Prezydent podkreślił, że w Waszyngtonie oczekuje ambasadora – wyłonionego w trybie przewidzianym przez konstytucję, czyli w porozumieniu rządu i prezydenta. Obecny charge d’affaires Bogdan Klich – zdaniem prezydenta – „nie ma możliwości” pełnego wykonywania zadań i bywa „omijany w najważniejszych dyskusjach”, co powinno skłonić do pilnej zmiany „dla dobra relacji polsko-amerykańskich”.
Pytany, czy zaprosił już szefa MSZ na rozmowę w sprawie obsady ambasad, prezydent odparł, że obecnie ma wypełniony kalendarz, ale „przyjdzie taki moment”, gdy Radosław Sikorski zostanie wezwany do Pałacu. – „Dla dobra Polski będę chciał tę sprawę wyjaśnić” – zapowiedział, akcentując potrzebę stabilności i profesjonalizmu w polityce zagranicznej.
Publiczna wymiana o to, kto, z kim i czym leci na ONZ, odsłoniła nieuzasadnione roszczenia MSZ wobec Pałacu Prezydenckiego. Przekaz z Nowego Jorku jest jednak jednoznaczny: Pałac nie zamierza podnosić rangi sporu do rangi zasad państwowych, a priorytetem pozostają sprawy merytoryczne – w tym spójna reprezentacja Polski na arenie międzynarodowej oraz szybkie uzupełnienie obsady w strategicznych placówkach.