Premier Donald Tusk kontrasygnował postanowienie prezydenta Andrzeja Dudy o wyznaczeniu sędziego Krzysztofa Wesołowskiego na przewodniczącego Zgromadzenia Sędziów Izby Cywilnej SN, które wybierze nowego prezesa tej Izby. Wywołało to wściekłość środowiska skupionego wokół „Iustitii”, które podważa status sędziego Wojciechowskiego. W reakcji na protesty, premier Tusk oświadczył dziś, że doszło do błędu i podpisał dokument nieświadomie.

- „Jak państwo pewnie się orientujecie, zadaniem premiera jest także podpisywanie setek dokumentów (...) Urzędnik odpowiedzialny za przygotowanie do podpisywania nie dostrzegł polityczności dokumentu, który stanowił o nominacji dla neosędziego przez prezydenta”

- wyjaśnił.

O wystąpienie premiera w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl pytany był poseł PiS Bartłomiej Wróblewski.

- „Myślę, że jednak nie był to błąd”

- ocenił polityk.

Zwrócił uwagę, iż „trudno sobie wyobrazić, że ta decyzja została w jakiś sposób mechanicznie podjęta przez urzędników, a dokument podłożony premierowi i bezrefleksyjnie podpisany”.

- „Myślę, że premier świadomie podpisał tę decyzję o kontrasygnacie. Natomiast wystraszył się skali protestów w swoim obozie i zepchnął odpowiedzialność na urzędnika. Jednocześnie chroniąc jego przełożonego, ministra Berka. Jest to zadziwiająca konstrukcja - premier nie wie co podpisuje, minister za to nie odpowiada, a nieznany z imienia i nazwiska urzędnik się pomylił. Trudno w to uwierzyć”

- stwierdził.