Jak podkreśla O’Donnell w rozmowie z Biznes Alert, Polska i kraje bałtyckie konsekwentnie ostrzegały przed imperializmem Rosji i domagały się wspólnej, twardej polityki wobec Moskwy. Tymczasem Berlin — z Merkel na czele — przez lata torpedował te inicjatywy, uznając, że Rosję można „ucywilizować” poprzez współpracę gospodarczą.

To Niemcy odmawiały współpracy. Polska i państwa bałtyckie walczyły o jedność Europy wobec Kremla, ale w Berlinie wciąż dominowało myślenie, że handel z Putinem zapewni pokój” — przypomina O’Donnell.

Ta polityka doprowadziła do budowy Nord Stream 1 i 2 – projektów, które stały się symbolem niemiecko-rosyjskiej zależności energetycznej. W ocenie amerykańskiego analityka, to właśnie te decyzje umożliwiły Putinowi finansowanie armii, która w 2022 roku dokonała inwazji na Ukrainę.

Merkel odrzucała ostrzeżenia, a każdego, kto mówił o zagrożeniu ze strony Rosji, nazywano panikarzem. Dziś wiemy, że to nie Polska, lecz Berlin popełnił błąd” – dodał O’Donnell.

Była kanclerz w rozmowie z portalem Partizan stwierdziła, że sprzeciw Polski i krajów bałtyckich wobec jej planu rozmów z Putinem w 2021 roku mógł doprowadzić do eskalacji konfliktu. Utrzymywała, że chciała „uspokoić sytuację” i dać Ukrainie czas na wzmocnienie armii.

Jednak, jak przypominają eksperci, to właśnie jej polityka ustępstw — od resetu relacji z Rosją po blokowanie dostaw broni dla Ukrainy po 2014 roku — utorowała drogę do inwazji. Merkel wspólnie z François Hollande’em negocjowała tzw. porozumienia mińskie, które w praktyce zamroziły konflikt, pozostawiając Rosji kontrolę nad Donbasem.

Nawet niemiecki Bild ostro skrytykował jej wypowiedzi, wskazując, że Merkel „zniekształca fakty historyczne”, pomijając tysiące ofiar rosyjskich ataków w czasie obowiązywania porozumień. Gazeta przypomniała też, że już w 2021 roku Putin koncentrował wojska przy granicy z Ukrainą – jeszcze zanim Merkel opuściła urząd.

W tle tej dyskusji powraca pytanie o dawne powiązania Angeli Merkel z systemem komunistycznym i KGB. Historycy przypominają, że w latach 80. była członkinią organizacji Freie Deutsche Jugend (FDJ) – młodzieżówki Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec. Choć sama Merkel utrzymuje, że zajmowała się w niej wyłącznie „pracą kulturalną”, wielu badaczy wskazuje, że FDJ była integralnym elementem aparatu ideologicznego NRD, kontrolowanego przez Stasi i nadzorowanego przez Moskwę.

Nie jest tajemnicą, że jej kariera polityczna nabrała rozpędu po 1990 roku w środowisku dawnych aparatczyków wschodnioniemieckich. Współpraca z Władimirem Putinem – byłym oficerem KGB w Dreźnie – była nie tylko politycznym, ale także osobistym symbolem „nowej przyjaźni niemiecko-rosyjskiej”. Merkel biegle włada rosyjskim, Putin – niemieckim. Oboje rozumieli się bez tłumacza i – jak pisze Der Spiegel – „ufali sobie bardziej niż własnym ministrom”.

Ten „osobisty kanał komunikacji” między Berlinem a Moskwą miał przynosić korzyści gospodarcze, ale w praktyce stał się narzędziem wpływu. Projekty Nord Stream 1 i 2, wspierane przez Merkel, zostały uznane przez ekspertów NATO za „geopolityczny sabotaż” jedności europejskiej.

Po zakończeniu kariery politycznej była kanclerz niechętnie odnosi się do swojej przeszłości. Jednak coraz więcej analityków – w tym niemieckich – wskazuje, że jej decyzje w sprawach energetycznych i wschodnich były nie tylko błędne, ale i ideowo uwarunkowane dziedzictwem NRD oraz przekonaniem o „specjalnych relacjach z Rosją”.

Należy jeszcze raz podkreślić, że to właśnie Polska, kraje bałtyckie i państwa nordyckie okazały się bastionem realizmu i ostrzeżenia przed imperializmem Moskwy. Jak zauważył O’Donnell, „to właśnie te kraje, a nie Niemcy, stanęły po właściwej stronie historii”.

W świetle rosnących napięć w Europie Środkowo-Wschodniej, wypowiedzi Angeli Merkel mogą zostać zapamiętane nie jako refleksja byłej przywódczyni, lecz jako próba zrzucenia odpowiedzialności za błędy, które kosztowały Europę dekadę bezpieczeństwa i setki tysięcy ofiar wojny.