Kiedy tylko pojawiły się we wtorek doniesienia na temat eksplozji rakiety w Przewodowie, głos za pośrednictwem mediów społecznościowych zabrał Donald Tusk, który zapewniał o solidarności i zjednoczeniu.
- „W sytuacji zagrożenia, niezależnie od wewnętrznych sporów i różnic, wszyscy musimy być zjednoczeni i solidarni. W tej trudnej chwili będziemy razem”
- napisał przewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Teraz pokazał, jak ta „solidarność” wygląda w praktyce. Polityk wystąpił na konferencji w jednym z warszawskich żłóbków, gdzie przekonywał, że „żyjemy w państwie, które jest rządzone przez mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet”.
- „Czas najwyższy, aby ci talibowie znad Wisły, zostawili prawa kobiet, prawa dzieci, prawa polskiej rodziny do szczęścia, bezpieczeństwa, zdrowia. Naprawdę nie mają żadnych kompetencji. Wydaje mi się, że nie mają też żadnych kwalifikacji moralnych w tej chwili, żeby zajmować się sprawami kobiet, polskiej rodziny, polskich dzieci”
- mówił, porównując polityków PiS do islamskich fundamentalistów.