Poseł Tadeusz Cymański gościł dziś na antenie Radia Gdańsk, gdzie odniósł się m.in. do filmu „Zielona Granica” oceniając, że powstał on na polityczne zamówienie. Zapewnił, że sam obejrzał ten film.

- „Wcale się nie dziwię, że pogranicznicy przywołali starą frazę Tylko świnie siedzą w kinie. To jest film na zamówienie polityczne. Można się spierać o szczegóły, nikt nie odbiera Agnieszce Holland talentu. Nie jest to pierwszy przypadek w historii, kiedy talent artysty jest wykorzystywany w bardzo brutalnej polityce”

- powiedział parlamentarzysta.

- „Jak Francuz, Anglik czy Hiszpan zobaczy ten film, to jaki będzie miał obraz Polski? Ten film może odbić się czkawką. Chodzi plotka, że decydenci z PO mówili „Słuchaj, Agnieszka, nie puszczaj tego filmu teraz, bo to wcale nam na dobre nie wyjdzie

- dodał.

Zwrócił uwagę, że swoim najnowszym filmem Agnieszka Holland wpisuje się w narracją zachodnich liberalno-lewicowych mediów.

- „Za granicą lewicowo-liberalne media są za tym, by zlikwidować państwa i otworzyć Europę. To jest spór ogromnych dwóch ideologii. Tej konserwatywnej, która mówi że trzeba mieć serce, ale nie może ono być pozbawione rozumu. Siła bez miłości prowadzi do okrucieństwa. Jest też powiedzenie, że miłość pozbawiona siły i zdecydowania prowadzi do bezradności. To dotyczy też imigrantów. Europa jest w tej chwili bezradna. Chcą teraz, żebyśmy my też przyłączyli się do tego grona”

- powiedział.

Dlatego właśnie – wskazał Cymański – tak ważny jest udział w zbliżającym się referendum.

- „My mówimy nie. Dlatego to jedno zdanie w referendum jest, moim zdaniem, ważniejsze niż wybory”

- stwierdził.

Przypomniał, że politycy Platformy Obywatelskiej nie wzięli udziału w głosowaniu nad uchwałą ws. unijnego mechanizmu relokacji migrantów.

- „Dlaczego nie poparli tej uchwały? Bo gdyby poparli, to tłumaczyliby się przed Manfredem Weberem czy Ursulą von der Leyen. Lewica wyciągnęła karty w imię ideologii. Oni uważają, że to są nieszczęśliwi ludzie i trzeba otworzyć granice”

- zauważył.

Zwrócił też uwagę na działania niemieckiego rządu, który finansuje pozarządowe organizacje pomagające przewozić imigrantów do Europy.

- „My mamy jedyną okazję, by powstrzymać to w zarodku. Ogień gasi się na początku. Dlaczego zarzuca nam się afery wizowe? Bo chce się odwrócić uwagę od najważniejszej rzeczy. Niech pokażą jeden przypadek, że ktoś w Somalii, płaci i dostaje pozwolenie na pracę. To jest bzdura, ale kłamstwo w tej kampanii robi furorę. Zachęcam nawet tych, którzy nie chodzą na wybory, by poszli odpowiedzieć chociaż na to jedno pytanie w referendum”

- apelował polityk.