Pierwszy cud

Do mojej parafii przybył ksiądz Tony, który w ostatnim czasie przyjął święcenia prezbiteriatu. Zajmował się przygotowaniem młodzieży do przyjęcia sakramentu bierzmowania. Poprosił mnie i męża o pomoc w prowadzeniu spotkań przygotowawczych.

Pewnego razu ksiądz Tony zorganizował dwudniowe rekolekcje dla 40 młodych ludzi, przygotowujących się do przyjęcia sakramentu bierzmowania. Pojechałam na nie razem z mężem. Przed wyjazdem postanowiłam zrobić dla każdego uczestnika różaniec na nadgarstek. Jednak ksiądz Tony nie był zachwycony. Myślał, że to nie był dobry pomysł. Ksiądz Tony nie miał szczególnego nabożeństwa ku czci Matki Bożej. Postawiłam na swoim i zrobiłam różaniec dla każdej osoby. W tym miejscu dodam, że obecnie staram się odmówić cały różaniec każdego dnia. Oprócz tego sama ręcznie robię różańce.

Podczas rekolekcji uczyłam młodych ludzi jak odmawia się różaniec i dałam każdemu różaniec na nadgarstek. Wszyscy uczestnicy byli zaskoczeni. Nie mogli uwierzyć, że specjalnie dla nich zrobiłam różańce. Pewna dziewczyna, która brała udział w rekolekcjach, poprosiła o rozmowę po skończonej modlitwie różańcowej. Wyznała, że nigdy wcześniej nie odmawiała różańca.

Z powodu rekolekcji nie było żadnych spotkań przygotowawczych do sakramentu bierzmowania przez tydzień. Pewnego dnia zadzwonił telefon. To był ksiądz Tony. Przez chwilę panowało milczenie. Spytałam: „Proszę księdza, czy wszystko w porządku?”. Kapłan wymienił imię i nazwisko pewnego chłopca i spytał mnie, czy go znam. Znałam tego nastolatka. Ksiądz powiedział, że miał wypadek samochodowy. Zapytałam: „Czy wszystko z nim w porządku?” Myślałam, że był w szpitalu lub umarł. Kapłan tak odpowiedział: „Ten chłopiec zadzwonił do mnie zaraz po wypadku. Powiedział, że był w samochodzie razem z trzema innymi nastolatkami. Niestety zdarzył się wypadek i samochód nadawał się tylko do kasacji. Jednak zarówno on i jego koledzy wyszli z tego bez szwanku. Chłopiec tak mi powiedział: 'Proszę księdza, podczas wypadku miałem przy sobie różaniec'”.

Chłopiec poczuł, że musi natychmiast zadzwonić do księdza i powiedzieć mu co się stało. Ksiądz Tony nic więcej nie dodał. Wydaje mi się, że od tamtego dnia stał się czcicielem Matki Bożej i modlitwy różańcowej.

Drugi cud

Razem z mężem staraliśmy się o dziecko przez 10 lat. Niestety wszystko było na próżno i nie mogłam zajść w ciążę.

Pewnego razu pojechaliśmy na urlop do Florencji we Włoszech. Tam w kościele św. Marka spotkałam kapłana. Powiedziałam mu, że nie mogę mieć dzieci. Ksiądz zachęcił mnie, abym modliła się do Dzieciątka Jezus o łaskę macierzyństwa. Zaczęłam odmawiać nowenny do Dzieciątka Jezus i Matki Bożej Nieustającej Pomocy.

Potem pojechałam na pielgrzymkę do Irlandii. Siedząc w samolocie odmawiałam różaniec. Nagle zamknęłam oczy i zobaczyłam nienarodzone dziecko w łonie matki. Ten widok bardzo mnie wzruszył. Opowiedziałam o tym kilku osobom, które razem ze mną pojechały na pielgrzymkę. Miałam nadzieję, że to był znak od Boga. Z drugiej strony nie przestałam modlić się na różańcu. Zmówiłam 15 tajemnic. Półtora miesiąca później zaszłam w ciążę i urodziłam syna, który nazywa się Marc Anthony.

Carolyn D. Susin

Tłumaczenie z j.ang. na j.pol: Marcin Rak

Źródło: 101 Inspirational Stories of the Rosary. Called by Joy Book. s. 127-128.