– Nowa Lewica nie ma żadnych praw do nazwy logo SLD. Niech zajmuje się sobą. W Polsce istnieje kilkadziesiąt organizacji, które mają skrót SLD i nikomu to nie przeszkadza – powiedziała Joanna Senyszyn na antenie Polskiego Radia 24.
- "Stare" SLD przestało formalnie istnieć w październiku ubiegłego roku, po połączeniu się z partią Wiosna i utworzeniu Nowej Lewicy. Byli parlamentarzyści Nowej Lewicy wystąpili z tego ugrupowania, bo nie zgadzali się ze sposobem zarządzania liderów: Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia" – podaje Polskie Radio 24.
Według Senyszyn doszło do wrogiego przejęcia partii. - 24 tys. członków SLD miało tyle samo delegatów na zjazd, który wybrał władze krajowe, jak 500 członków Wiosny. Tak nie wygląda demokracja, tak wygląda autokracja – stwierdziła Senyszyn.
– Odeszliśmy, bo nie mogliśmy się z tym pogodzić. Z seksizmem panującym w partii i autorytarnymi rządami – dodała parlamentarzystka.
– Nie mogliśmy też tolerować tajnych rozmów Włodzimierza Czarzastego z premierem Mateuszem Morawieckim. Czarzasty nie mógł na to uzyskać zgody partii – uzasadniała.
Dodała także, że Stowarzyszenie Lewicy Demokratycznej w najbliższych wyborach najprawdopodobniej wystartuje wspólnie z innymi partiami i organizacjami lewicowymi - PPS, Unia Pracy, SdPL, Inicjatywa Feministyczna, związki zawodowe i stowarzyszenia, które – jak zapewniła - z Nową Lewicą nie chcą mieć nic wspólnego.