Po inicjatywie ustawodawczej polskiej głowy państwa w sprawie banderyzmu, ambasada ukraińska zapowiedziała odwet na poziomie prawnym w postaci przyjęcia na Ukrainie aktów dotyczących oceny działań polskich - Armii Krajowej czy Batalionów Chłopskich, które zdaniem ukraińskich historyków „dopuszczały się zbrodni wobec ludności cywilnej Ukrainy”.

„To jest niestety realizacja przez niektórych historyków z Ukrainy scenariusza napisanego na Kremlu” – ocenił na antenie telewizji Polsat News akcję odwetową Kijowa rzecznik prezydenta RP Rafał Leśkiewicz.

Jego zdaniem tego rodzaju ruch Kijowa oznacza „wywołanie kolejnego kryzysu na niwie historycznej pomiędzy Polakami a Ukraińcami”.

„Tu nie ma żadnego symetryzmu. Z jednej strony mówimy o zbrodni wołyńskiej a więc o mordzie, ludobójstwie dokonanym na 120 tys. obywatelach polskich, różnych narodowości, bo to byli zarówno Polacy, jak i Żydzi. A z drugiej strony o działaniach odwetowych Armii Krajowej, która była wojskiem polskim w ramach struktur polskiego państwa podziemnego. Absolutnie nie ma tutaj żadnego porównania. Z jednej strony mówimy o 120 tys. polskich ofiar, a z drugiej o może tysiącu Ukraińców zamordowanych rzeczywiście przez oddziały AK w ramach akcji odwetowych” – przekonywał Rafał Leśkiewicz.

Jak podkreślił rzecznik prezydenta Nawrockiego „banderyzm był zbrodniczą ideologią, taką samą jak nazizm czy komunizm”.