Wobec braku sukcesów na Ukrainie, pojawiają się głosy, że Putin może chcieć zasłonić się innym „sukcesem” i zaatakować nieprzygotowane do oporu państwo. W tym kontekście wymienia się Mołdawię. Na początku lutego władze Ukrainy poinformowały o pracach wywiadu, któremu udało się przechwycić plan przejęcia władzy w Mołdawii. Putina przed podejmowaniem jakichkolwiek kroków w tym kierunku stanowczo przestrzegł w Warszawie prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. Rosyjscy propagandyści wciąż jednak chcą zademonstrować przed swoimi odbiorcami rzekomą potęgę Rosji, grożąc już nie tylko Mołdawii, ale również Rumunii.
- „Pytają, co dalej. Może rozwinie się konflikt w Mołdawii, dołączą Rumuni. Uderzymy wtedy w Rumunów. A zrobimy to tak mocno, jak można sobie wyobrażać”
- groził w programie Władimira Sołowiowa rosyjski deputowany Andriej Gurulow.
Przekonywał przy tym, że „specjalna operacja wojskowa” - jak rosyjscy propagandyści nazywają brutalną wojnę napastniczą - to „konfrontacja ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki”.
- „Nasz wróg został wskazany. To nie ukraińscy naziści, którzy, oczywiście, istnieją i zostaną przez nas pokonani, ale przeciwnik rzeczywisty, wskazany przez prezydenta: to Stany Zjednoczone”
- stwierdził Rosjanin.