Mariusz Paszkom portal Fronda.pl: Zacznijmy od symbolicznej sceny – historycznego piwa Sikorskiego i Trzaskowskiego z Mentzenem. Jak Pan ocenia ten ruch? Czy to może wpłynąć na wyborców Konfederacji?
Robert Bąkiewicz, prezes Rot Marszu Niepodległości, Ruch Obrony Granic: Wyborcy Konfederacji to ludzie rozsądni, świadomi zagrożeń i patriotyczni. Myślę, że zdecydowanie zagłosują przeciwko Trzaskowskiemu. Gdyby zrezygnowali z udziału w wyborach, oddaliby mu zwycięstwo za darmo. Mentzen przez tę sytuację sporo stracił – również wewnątrz Konfederacji, a jego pozycja po wyborach może znacząco spaść. Tak więc narracja Konfederacji jest jasna – Trzaskowski to kandydat antypolski, sprzeczny z ich ideałami.
Czyli to zamieszanie bardziej pomogło Karolowi Nawrockiemu?
W mojej ocenie – tak. Oczywiście nie wiemy jeszcze, jak Mentzen będzie się zachowywał do końca kampanii, ale dziś wygląda na to, że swoim działaniem zaszkodził bardziej sobie niż komukolwiek innemu. Jak słusznie skomentował Marek Jakubiak – gości wita się grzecznie, daje kelnera i wychodzi. A tu mieliśmy coś zgoła innego – wręcz afirmację przeciwników Polski.
Zaskoczyło Pana to zachowanie kandydata Konfederacji? Czy to może doprowadzić do zmian we władzach Konfederacji?
Zdecydowanie tak. Mentzen wcześniej prowadził selekcję w swoim pubie – miał listę osób, które były niewpuszczane. A teraz z Trzaskowskim piwo? Dla mnie osobiście to wyraz szaleństwa. Sam bym takich gości po prostu nie przyjął. Ludzie prawicy powinni mieć honor – są sytuacje, gdzie po prostu nie wypada się spotykać, a co dopiero kelnerować swoim przeciwnikom.
Jeśli chodzi natomiast o zmiany we władzach Konfederacji, to trudno to jednoznacznie określić. Na pewno osłabiło to pozycję Mentzena. Jeżeli Konfederacja naprawdę chce być postrzegana jako formacja propolska, powinna szybko wyciągnąć z tego wnioski. Zresztą nawet klienci jego pubu skandowali mu: „Byłeś w ZOMO, byłeś w ORMO, teraz jesteś za Platformą”. Ludzie to widzą. Myślę, że ostatecznie ta sytuacja nie zaszkodzi Nawrockiemu, wręcz przeciwnie – zmobilizuje wyborców, żeby głosować przeciwko Trzaskowskiemu.
Czyli widzi Pan potrzebę mobilizację elektoratu?
Zdecydowanie tak. I wciąż trzeba do niej wzywać. Polityka to teraz kalejdoskop – emocji, bodźców, informacji. Wydaje mi się jednak, że większość wyborców Konfederacji pójdzie i zagłosuje przeciwko Trzaskowskiemu. I słusznie – ten wybór to kwestia odpowiedzialności za Polskę. Hasła typu „odmrożę sobie uszy na złość mamie” są po prostu niedorzeczne i przede wszystkim nieodpowiedzialne.
Jak Pan ocenia kampanię negatywną wymierzoną w Karola Nawrockiego?
To wyraźny wyraz desperacji obecnego obozu rządzącego pod wodzą Donalda Tuska. Platforma i otoczenie Trzaskowskiego boją się, że przegrają. Ataki są coraz bardziej absurdalne – wyciąganie niepotwierdzonych świadków, patologiczne historie, pomówienia. To wszystko pokazuje jedno: są gotowi na wszystko, byle tylko osłabić przeciwnika. Ale Polacy to rozumieją. Jesteśmy rozsądnym i przekornym narodem – i często reagujemy odwrotnie niż chcieliby tego ci, którzy próbują nami manipulować.
Mówi się, że mogą jeszcze „odpalić” tzw. brudne bomby…
Krążą oczywiście takie pogłoski. Słyszałem o nich – profesor Górski pisał o tym, że mają się pojawić nawet rzekome „nieślubne dzieci” Nawrockiego. Ale jeśli to byłoby coś prawdziwego, odpaliliby to wcześniej. Używanie takich „sensacji” w piątek, przed ciszą wyborczą, kiedy nie można się bronić, świadczy o tym, że to są czyste pomówienia i nic więcej. Brak im jakiejkolwiek wiarygodności. To jedynie desperacka próba obrzucenia błotem.
Jeździ Pan po Polsce, spotyka z mieszkańcami – jak ludzie reagują na temat paktu migracyjnego?
Zdecydowanie negatywnie. Ludzie są świadomi zagrożeń, nawet ci, którzy w samorządach wcześniej wspierali politykę migracyjną, dziś w prywatnych rozmowach przyznają nam rację. W Piotrkowie Trybunalskim trwa akcja referendalna na temat odwołania władz powiązanych z PO. Społeczeństwo mówi „dość”. Nawrocki to dla nich szansa, Trzaskowski – zagrożenie. Ludzie nie chcą zamachów, przemocy, strachu – tego, co mają dziś Francuzi, Niemcy, Szwedzi, a to wszystko niesie ze sobą nielegalna migracja, która jest pewna, jeśli wygrałby Trzaskowski.
A Zielony Ład?
To kwestia bardziej skomplikowana. Ludzie mniej to rozumieją. Migracja natomiast – tu przekaz jest jasny: zachodnia polityka się nie sprawdziła, Polska nie może iść tą drogą. Trzaskowski i Tusk chcą nas w to wciągnąć – i ludzie to widzą i tego nie chcą, ponieważ są świadomi realnego zagrożenia.
Gdyby Pan miał porównać dwa scenariusze – prezydent Nawrocki vs. prezydent Trzaskowski, jak by to wyglądało w Pana ocenie?
Prosta sprawa. Trzaskowski – to upadek i dekonstrukcja państwa. Wdrażanie paktu migracyjnego, ideologii gender, podporządkowanie Brukseli i Berlinowi. To zgoda na marginalizację Polski, budowa „armii europejskiej” zamiast naszej narodowej polskiej. To dalej ograniczenie wolności obywatelskich. Bylibyśmy tylko nie liczącym się „województwem” pod flagą unijną, bez suwerenności. Polska straciłaby impet rozwojowy, a Polacy – bezpieczeństwo i wolność.
A jeśli wygra Karol Nawrocki?
Wtedy mamy jeszcze szansę. Szansę na powstrzymanie najgorszych projektów UE, ochronę granic, obronę tożsamości i wolności. Trzeba się zmobilizować. Każdy powinien przekonać choć jedną osobę niezdecydowaną i zniechęcić jedną, która myśli o głosie na Trzaskowskiego. To już bardzo wiele. Tylko ta masowa mobilizacja zatrzyma katastrofę.
Uprzejmie dziękuję Panu za rozmowę.