Zdaniem politologa, to właśnie ta wypowiedź stanowi mocny argument, który Polska powinna wykorzystać w obronie zasady jednomyślności w Unii Europejskiej w kwestiach bezpieczeństwa i polityki zagranicznej.
– To jest oczywisty błąd Angeli Merkel. Tą wypowiedzią dostarczyła Polsce niezwykle cennej amunicji w bieżącej walce politycznej. Cytując jej słowa, możemy dziś wskazywać, do czego prowadziłby brak jednomyślności w UE – do dominacji Berlina i Paryża nad całą Wspólnotą. Gdyby przed 2021 rokiem nie obowiązywała ta zasada, Niemcy z Francją przegłosowałyby Polskę i państwa bałtyckie, a Ukrainę oddano by Putinowi – mówi prof. Żurawski vel Grajewski.
Ekspert przypomina, że w wywiadzie dla węgierskiego portalu Partizan Merkel zasugerowała, iż to sprzeciw Warszawy i Wilna wobec niemiecko-rosyjskiego dialogu miał przyczynić się do zaostrzenia relacji z Kremlem i w efekcie do wojny. W jego ocenie, takie stanowisko nie tylko wypacza fakty, ale ujawnia realne intencje niemieckiej polityki wobec Wschodu.
Jak zauważa profesor, Berlin i Paryż od miesięcy forsują projekt likwidacji zasady jednomyślności w Unii Europejskiej, co oznaczałoby odebranie państwom członkowskim – w tym Polsce – prawa weta w sprawach kluczowych dla bezpieczeństwa.
– Gdyby taka zmiana weszła w życie, Niemcy i Francja mogłyby realizować wobec Rosji politykę „porozumienia ponad głowami” mniejszych krajów. Polska i Bałtowie byliby wówczas pozbawieni wpływu na własne bezpieczeństwo – ostrzega Żurawski vel Grajewski.
Przypomina, że Berlin już teraz stosuje presję polityczną, blokując rozszerzenie UE i uzależniając je od zgody państw członkowskich na reformy ustrojowe. – To scenariusz, który musimy powstrzymać, zanim stanie się faktem – dodaje ekspert.
Politolog wskazuje, że od końca lat 90. cała struktura dialogu Unii Europejskiej z Rosją była niemieckim projektem.
– To Berlin opracował wspólną strategię UE wobec Moskwy. Potem pojawiły się kolejne inicjatywy: „cztery wspólne przestrzenie”, partnerstwo dla modernizacji i słynne „zmiana przez handel”. Wszystko to miało legitymizować współpracę z Rosją, a w praktyce doprowadziło do uzależnienia Europy od rosyjskiego gazu i do katastrofy polityki wschodniej Unii – przypomina profesor.
Żurawski zwraca uwagę, że za rządów Merkel niemieckie koncerny, w tym Rheinmetall, współpracowały z rosyjską armią, a gazociągi Nord Stream 1 i 2 stały się symbolem nowego „paktowania z Moskwą”.
– Fakty, nie słowa – jak mawiali Rzymianie. Merkel mówiła to, co robiła. Jej polityka wobec Putina to seria błędów, które Europa płaci dziś krwią Ukraińców – ocenia ekspert.
Zdaniem profesora, wypowiedź Merkel to nie tylko dowód politycznej hipokryzji, ale też broń, którą Polska może skutecznie wykorzystać.
– Trzeba przypominać jej słowa i pokazywać, do czego doprowadziłby brak jednomyślności. Jeśli damy Niemcom pełnię władzy w zakresie bezpieczeństwa, załatwią nas tak samo, jak kiedyś próbowali oddać Ukrainę Putinowi – mówi Żurawski vel Grajewski.
Ekspert przestrzega także, że zniesienie jednomyślności to krok w stronę centralizacji władzy w UE, która mogłaby osłabić suwerenność mniejszych krajów. – Merkel, choć już na politycznej emeryturze, wciąż mówi to, co myśli. Ale nie zdaje sobie sprawy, że tym razem pomogła Polsce – podsumowuje profesor.