Profesor w rozmowie z Telewizją Republika nie szczędził ostrych słów:

Ustawa w wielu punktach łamie konstytucję, dając władzy wykonawczej wpływ na władzę sądowniczą. Narusza nie tylko zasadę podziału władz, ale i zasadę racjonalności działania instytucji państwowych – podkreślił.

Zdaniem eksperta, sposób myślenia, jaki przyświeca twórcom projektu, można sprowadzić do zasady: „to my powołamy, a tych, których oni powołali, trzeba przepędzić”. Jak zauważa prof. Piotrowski, taki model nie tylko jest nieracjonalny, ale też sprzeczny z ideą państwa prawa, ponieważ zakłada zbiorową odpowiedzialność wobec sędziów powołanych przez poprzednią KRS.

Konstytucja nie dzieli sędziów na powołanych „na podstawie ustawy” i „na podstawie konstytucji”. Wszyscy mają gwarancję nieusuwalności. Próba jej stopniowania to obejście konstytucyjnych norm – zaznaczył profesor.

Nowa ustawa, określana przez rząd jako „reforma naprawcza”, w praktyce może oznaczać czystkę personalną w sądach i przejęcie kontroli nad wymiarem sprawiedliwości przez resort kierowany przez Waldemara Żurka. Zakłada ona bowiem ponowną weryfikację wszystkich sędziów powołanych z udziałem obecnej Krajowej Rady Sądownictwa oraz ograniczenie prerogatyw prezydenta w zakresie ich mianowania.

Konstytucjonaliści ostrzegają, że takie rozwiązania są sprzeczne z art. 144 i 179 Konstytucji RP, które jasno określają kompetencje głowy państwa w procesie powoływania sędziów.

Uzasadnienie projektu mówi wprost, że nie ma czasu na indywidualną ocenę, więc stosuje się zasadę odpowiedzialności zbiorowej. To rozwiązanie, które nie ma nic wspólnego z demokracją – podsumował prof. Piotrowski.

Projekt ustawy, zamiast naprawić wymiar sprawiedliwości, może więc pogłębić chaos prawny i jeszcze bardziej podzielić środowisko sędziowskie.