Udzielając wywiadu dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, niemiecki europoseł, który zastąpił Donalda Tuska na stanowisku szefa Europejskiej Partii Ludowej oświadczył, że jego ugrupowanie buduje „zaporę ogniową przeciwko PiS”.
- „Opowiadamy się za kursem, który wyklucza radykałów. AfD, Le Pen, to nasi polityczni wrogowie. Sformułowałem trzy warunki jakiejkolwiek współpracy: proeuropejskość, proukraińskość, praworządność. W ten sposób budujemy zaporę ogniową przeciwko PiS. Jesteśmy jedyną siłą, która może zastąpić PiS w Polsce i poprowadzić ten kraj z powrotem do Europy”
- powiedział.
Wypowiedź tę skomentował na antenie Polskiego Radia prof. Ryszard Legutko, który zwrócił uwagę, że niemieccy politycy nie byliby tak otwarci w próbach kierowania wewnętrznymi sprawami Polski, gdyby nie zapraszała ich do tego polska opozycja.
- „To znaczy, że Manfred Weber, który będzie uczestniczył niby w domniemanym zwycięstwie opozycji, to będzie nadal kierował polityką w Polsce. Dlaczego miałby się ograniczyć tylko do wyboru nielubianej przez siebie partii? Nadal będzie wpływał na polską politykę. Manfred Weber nie wypowiedziałby tych słów okropnych gdyby nie polska opozycja, która go do tego upoważniła”
- podkreślił.
Europoseł przyznał, że w Polsce są niestety środowiska, którym się to podoba.
- „Podoba im się to, że Polska będzie rządzona przez podmioty zewnętrzne. To są ludzie, i opozycję kwalifikuję do tej kategorii, którym nie tylko nie leży na sercu niepodległość i suwerenność Polski, ale którzy są wrogami niepodległości i suwerenności Polski. Oni robią wszystko świadomie, z rozmysłem, żeby Polska straciła suwerenność i żeby byle polityk z Bawarii, nie wyróżniający się niczym szczególnym, Weber, mógł wydawać rozkazy i wpływać na wybory oraz sposób rządzenia w Polsce”
- powiedział.