Szef Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna od dłuższego czasu oskarża rosyjskie władze o przyczynianie się do śmierci jego najemników, przez odmowę dostarczania im zaopatrzenia. Teraz portal Meduza donosi, że na Kremlu zaczęto postrzegać go jako zagrożenie. Jeden z rozmówców Meduzy zbliżony do administracji Putina stwierdził, że choć Prigożyn wciąż utrzymuje kontakt z prezydentem, to przekroczył „czerwone linie”. Państwowe media miały już zostać poinstruowane, że jeśli szef Grupy Wagnera nie zmieni swojej narracji, ma zostać przedstawiany jako „zdrajca Rosji”. Niewykluczona ma też być jego fizyczna eliminacja.
- „Jak tak dalej pójdzie, służby bezpieczeństwa to powstrzymają”
- ocenił rozmówca portalu, mówiąc o działaniach Prigożyna.
Inne źródła wskazują również, że nerwowe ataki Prigożyna wymierzone w rosyjski resort obrony mogą wynikać z tego, że nie udało mu się zająć Bachmutu przed 9 maja. To natomiast miał wcześniej obiecać Putinowi.