Jak podaje Onet.pl, premier Donald Tusk miał być wyraźnie wstrząśnięty wynikiem głosowania. – Tak wściekłego Donalda dawno nie widziałem – przyznał jeden z ministrów w rozmowie z portalem. Inny polityk obozu rządowego ocenił, że atmosfera w koalicji jest tak napięta, iż „to może być początek końca całego projektu politycznego”.

Według informatorów Onetu, Tusk był wręcz o krok od ogłoszenia, że Polska 2050 przestaje być częścią koalicji. Premier miał już wcześniej przestrzegać swoich sojuszników, że popieranie inicjatyw prezydenta Karola Nawrockiego skończy się dymisją rządu.

Po konferencji prasowej, podczas której Tusk mówił, że „nie akceptuje takiego głosowania posłów i traktuje to jako zły znak”, udał się do gabinetu Hołowni. Według relacji TVN24, premier wyszedł ze spotkania „w milczeniu” – co tylko podsyciło spekulacje o głębokim kryzysie w relacjach obu polityków.

Marszałek Sejmu w rozmowie z dziennikarzami podkreślał, że głosowanie nie dotyczyło samej treści ustawy, lecz procedury. – To nie jest uchwalenie ustawy, a jedynie decyzja, czy procedujemy dalej. U nas nie było dyscypliny, posłowie głosowali zgodnie z własnym przekonaniem – tłumaczył.

Hołownia dodał, że ustawa prezydencka zawiera liczne błędy i w znacznej mierze powiela obywatelski projekt, nad którym parlament pracował już wcześniej. – Komisja infrastruktury chce zająć się tym dokumentem i wykazać jego absurdy – zaznaczył.

Głosowanie nad CPK ujawniło głębokie pęknięcia w koalicji. Dla Donalda Tuska to poważne ostrzeżenie, że nie może w pełni polegać na współpracy z koalicjantami. Dla Szymona Hołowni – dowód, że jego ugrupowanie chce zachować niezależność w kluczowych sprawach.

W obozie władzy coraz częściej mówi się, że jeśli podobne sytuacje będą się powtarzać, rząd może nie dotrwać do końca kadencji.