„Niemcy naszą debatę o reparacjach śledzą dosyć uważnie i podkreślają, że biedny Donald Tusk jest przytłoczony naszym polskim nacjonalizmem, populizmem i żądaniami prawicy” – powiedział profesor, powołując się na obserwacje zagranicznej prasy. Jego zdaniem w niemieckich mediach nie ma symetrii ani pełnego zrozumienia dla polskiej perspektywy.
Krasnodębski zwrócił uwagę, że mimo gestów, takich jak przekazanie pergaminów, stosunek niemieckich elit do kwestii odpowiedzialności historycznej niewiele się zmienia. „FAZ napisał sporo, że relacje wzajemne są zamrożone” – zauważył, dodając, że inne tytuły, jak „Die Welt”, praktycznie pominęły temat.
W kontekście wypowiedzi Rodericha Kiesewettera z CDU, który sugerował ograniczenie reparacji jedynie do żyjących ofiar, profesor przypomniał, że społeczne poparcie dla roszczeń wobec Niemiec jest w Polsce powszechne. „Znakomita większość Polaków popiera te żądania” – podkreślił, wskazując, że temat od lat nie jest żadną „manipulacją”, lecz realną potrzebą narodowej sprawiedliwości.
Mocno skomentował również postawę niemieckiego ambasadora Miguela Bergera, który odrzucił raport o stratach wojennych przedstawiony przez Arkadiusza Mularczyka. „To świadczy, że nie orientuje się w nastrojach w naszym kraju” – ocenił profesor, nazywając reakcję dyplomaty arogancką i oderwaną od polskich realiów.
Pytany o możliwość złagodzenia niemieckiej polityki wobec Polski, Krasnodębski stwierdził, że zmiana zależy przede wszystkim od Warszawy. „Jeżeli będziemy mieli inny rząd, inną politykę, to Polska urośnie w siłę, mimo tego incydentu, tych czasów saskich, które teraz mamy” – podsumował.
