– Nikt się tak fałszywie nie uśmiecha, nie rusza i nie mówi, jak Nawrocki. Już w kampanii wyborczej wzbudzał mój niepokój – stwierdził aktor, porównując się przy tym do Roberta De Niro, który krytykował amerykańskiego prezydenta.
Można śmiało tu przypomnieć stare polskie powiedzenie: Wójcie chwalą nas. Kto? My was, a wy nas...
Olbrychski, który od lat pozostaje w kręgu sympatyków komunistów i Moskwy, pochwalił się też swoim przywiązaniem do środowiska Adama Michnika i Okrągłego Stołu, nazywając to wydarzenie „jednym z najpiękniejszych momentów w historii Polski”. W wywiadzie uderzył również w młodych Polaków, którzy – jego zdaniem – „głosowali przeciwko demokracji” i „nie dorastają do poziomu młodzieży z czasów PRL”.
Warto przypomnieć, że Olbrychski przez lata był jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów PRL-u, a jego kariera rozwijała się pod opieką ówczesnych władz komunistycznych. Grał w filmach aprobowanych przez reżim i uczestniczył w wydarzeniach promujących socjalistyczną wizję kultury. Po 1989 roku niejednokrotnie występował w rosyjskich produkcjach i udzielał wywiadów, w których bronił polityki Władimira Putina, twierdząc m.in., że „Rosja nie jest zagrożeniem dla Polski”.
Dziś, kiedy publicznie atakuje konserwatywnych polityków i wyborców, jego wypowiedzi coraz częściej budzą krytykę i pytania o wiarygodność artysty, który z uporem poucza innych o moralności, zapominając o własnej przeszłości i wychwalając zbrodniarzy.