Trump oświadczył na platformie Truth Social, że aż 92 proc. wszystkich dokumentów podpisanych przez jego poprzednika miało powstać z wykorzystaniem autopenu. Jak podkreślił, brak dowodów na to, że Biden osobiście zatwierdzał te decyzje. Zdaniem prezydenta USA oznacza to, że te rozkazy „nie mają żadnej mocy prawnej”.

„Każdy dokument podpisany przez Śpiącego Joe Bidena za pomocą autopenu zostaje uchylony i przestaje obowiązywać. Używanie urządzenia bez zgody prezydenta jest nielegalne” – napisał Trump, dodając, że otoczenie Bidena „odebrało mu prezydenturę”, ukrywając faktyczny stan jego zdrowia.

Afera wokół podpisów Bidena ciągnie się od października, kiedy to republikańscy kongresmeni zażądali unieważnienia dokumentów oraz uruchomienia federalnego śledztwa. Ich zdaniem brak jest formalnych dowodów, że Biden osobiście podejmował decyzje wykonywane później przez urządzenie. Sam Biden z kolei stanowczo odpierał zarzuty przed komisją Kongresu, utrzymując, że każdy podpis był jego decyzją, a autopenu używano zgodnie z procedurami. Tak samo zeznali jego doradcy. Republikanów to jednak nie przekonało, zwłaszcza w kontekście pytań o pogarszającą się kondycję byłego prezydenta.

Nie obeszło się bez symbolicznych politycznych gestów Trumpa. Według relacji amerykańskich mediów, w galerii portretów prezydenckich w Białym Domu fotografia Joe Bidena została tymczasowo zastąpiona… zdjęciem autopenu. „To jest prawdziwy autor jego decyzji” – żartował Trump podczas zamkniętego spotkania z doradcami.