Słowa te spotkały się z natychmiastową reakcją. Redakcja Obserwatora Międzynarodowego ogłosiła zerwanie współpracy z dziennikarzem. „Była to jego osobista opinia, wygłoszona bez wiedzy i aprobaty redakcji, a jej treść nie odzwierciedla wartości, które reprezentujemy” – poinformowano w oświadczeniu cytowanym przez Tysol.pl.
Minister w Kancelarii Prezydenta, Zbigniew Bogucki, określił wypowiedź jako znieważenie głowy państwa i wezwał prokuraturę do podjęcia działań. Dodał również, że sytuacja powinna stać się impulsem do dyskusji o zmianie konstytucji. – „Obecnie odebranie obywatelstwa nie jest możliwe, ale w innych państwach – takich jak USA, Niemcy czy Francja – istnieją rozwiązania pozwalające na taki krok w przypadku poważnych naruszeń” – mówił Bogucki, cytowany przez DoRzeczy.pl.
Po wybuchu skandalu pojawiły się informacje, że Mazurenko jest doktorantem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Sprawę szybko sprostowała uczelnia. – „Pan Witalij Mazurenko został skreślony z listy doktorantów już w listopadzie 2020 roku i nie ma żadnych związków z KUL” – poinformowały władze uniwersytetu.
Pod naciskiem opinii publicznej Mazurenko zdecydował się na przeprosiny. – „Z głębokim smutkiem przyjąłem fakt, że moja wczorajsza wypowiedź uraziła wielu z Was. Jako obywatel Rzeczypospolitej Polskiej pragnę podkreślić, że darzę instytucje państwa na czele z Prezydentem pełnym szacunkiem. Przepraszam wszystkich, których uczucia mogły zostać dotknięte moimi słowami” – napisał w oświadczeniu.
Choć sprawa na razie zakończy się przeprosinami, politycy podkreślają, że incydent otworzył poważną dyskusję o granicach wolności słowa, poszanowaniu urzędu prezydenta i mechanizmach prawnych związanych z przyznawaniem i odbieranie obywatelstwa Rzeczpospolitej Polskiej.