Nie będzie to jednak proste, ponieważ Donald Trump coraz wyraźniej naciska na Kijów, aby zaakceptował warunki porozumienia wypracowanego podczas spotkania amerykańsko-rosyjskiego na Alasce.
Propozycje z Alaski – korzystne głównie dla Moskwy
Według nieoficjalnych ustaleń, na stole leży plan, który przewiduje:
-
rezygnację Ukrainy z części Donbasu (ponad 6,5 tys. km²),
-
formalne uznanie aneksji Krymu,
-
rezygnację Kijowa z ambicji wstąpienia do NATO,
-
ograniczenie sankcji wobec Rosji,
-
nadanie językowi rosyjskiemu specjalnego statusu,
-
oraz zagwarantowanie swobody działania Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego na Ukrainie.
W zamian Moskwa miałaby zwrócić niewielkie tereny w obwodach sumskim i charkowskim (440 km²) oraz zgodzić się na „zamrożenie” linii frontu w obwodach chersońskim i zaporoskim.
Jak podkreśla Reszka, propozycje te są „zdecydowanie korzystne dla Rosji” – Ukraina utraciłaby kluczowe miasta i umocnienia w Donbasie, a Moskwa otrzymałaby legitymizację wcześniejszych agresywnych działań.
Europa na pierwszej linii, Polska na uboczu
Do Waszyngtonu przyjechali m.in. Emmanuel Macron, Keir Starmer, Ursula von der Leyen i Mark Rutte. Ich zadaniem jest wynegocjowanie takich zapisów, które nie oznaczałyby dla Kijowa pełnej kapitulacji. Brakuje natomiast polskiej delegacji – Warszawa pozostaje przy roli logistycznego zaplecza dla Ukrainy i coraz wyraźniej dystansuje się od koncepcji wysyłania żołnierzy czy szybkiego włączenia Kijowa do NATO.
Pokój czy pauza przed kolejną wojną?
Rosja w ramach propozycji miałaby zaakceptować europejskie „gwarancje bezpieczeństwa” – szkolenia, dostawy broni oraz obecność niewielkiego kontyngentu wojsk UE. Jednak – jak przypomina autor – to wsparcie może być nietrwałe, podobnie jak wcześniejsze zobowiązania wobec integralności terytorialnej Ukrainy, które Moskwa złamała bez większych konsekwencji.
Dla Zełenskiego oznacza to niezwykle trudny wybór: społeczeństwo wyczerpane wojną oczekuje pokoju, ale akceptacja obecnych warunków oznaczałaby utratę znacznych terytoriów i uznanie rosyjskich roszczeń. Z kolei dalsza walka bez wsparcia USA może okazać się niemożliwa.
— „Pokój z widokiem na wojnę” – podsumowuje Reszka, wskazując, że nawet jeśli w Waszyngtonie uda się osiągnąć kompromis, będzie on jedynie kruchym rozejmem, a nie gwarancją trwałego bezpieczeństwa.