Awersja zwolenniczki PO do samego pojęcia patriotyzm wiele mówi o stanie umysłów na pięć dni przed wyborami.
Ale opisując manifestacje na rzec prezydenta Warszawy Gazeta Wyborcza nie obawia się patosu: "Na placu Konstytucji stała dobra Polska, której wiatr wieje w żagle, a słońce się do niej uśmiecha. W niedzielę musi tylko dopłynąć do celu. Każdy z nas może się do siły tego wiatru dołożyć."
Swoje pięć groszy do tego wiatru chciał też dołożyć grupa „zawodowych” rozrabiaczy spod pomnika smoleńskiego, która próbowała jakiejś draki stając na rasie pochodu PiS i skandując hasła za Trzaskowskim.
Zwolennicy Karola Nawrockiego zdali egzamin i nie dali się sprowokować.
Być może niektórzy z nich mieli w pamięci intrygancką radę sprzyjającego Platformie politologa Marka Migalskiego. Na lamach Rzeczpospolitej parę dni przed marszem rozmawiając, co może jeszcze zdarzyć się w kampanii prorokował:
»Rafał Trzaskowski musi ryzykować. Jeśli w najbliższą niedzielę obie demonstracje będ miały pokojowy przebieg, Rafał Trzaskowski straci szansę na prezydenturę. W jego interesie jest, by doszło do „gorszących scen”«.
Ten przykład prowokowania wydarzeń przez hejterów z naukowymi tytułami warto zapamiętać.
Ale opatrzność czuwała i nic złego się nie stało. Osobne podziękowanie za ten korzystny dla ns wszystkich przebieg wydarzeń trzeba złożyć warszawskim policjantom.
Marsz zwolenników PiS, jeśli wierzyć przeciekom z policji przewyższył frekwencyjnie marsz Platformy.
A Karol Nawrocki wygłosił jedno z najlepszych sowich wystąpień w całej kampanii.
Historyk z Gdańska zaczął od słów biblijnego psalmu: "Choćbym szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę".
To bardzo naturalny cytat u kogoś, kto zmagać się musi z kampania oszczerstw prowadzona przez część mediów z wyjątkową zaciekłością.
Nawrocki podkreślał swój egalitaryzm.
Mówił, że "jestem taki jak wy, jestem jednym z was", „ Mam przekonanie, że jestem waszym głosem” – mówił.
Piotr Semka