Ks. Michał Woźnicki został wydalony ze Zgromadzenia Salezjańskiego kilka lat temu. Nie zgodził się jednak dobrowolnie opuścić domu zakonnego. W swojej celi urządził kaplicę, gdzie mimo nałożonej na niego kary suspensy gromadził wokół siebie grupę wiernych, celebrował Msze św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego i głosił Słowo Boże. W domu od lat dochodziło do licznych awantur, a nawet bójek, z których nagrania trafiały do mediów społecznościowych. Ostatecznie na dziś zaplanowano eksmisję komorniczą. Ks. Woźnicki straszył komornika „karami Bożymi”, ale kiedy to nie pomogło, w sierpniu ogłosił, że dobrowolnie opuści nielegalnie zajmowane przez siebie pomieszczenie. Ogłosił, że wyruszy w pielgrzymkę po świecie, chcąc m.in. zanieść do Watykanu klucze od tabernakulum z celi. Na razie jednak suspendowany kapłan wciąż przebywa w Polsce. W towarzystwie swoich sympatyków pojawił się dziś rano przez salezjańskim kościołem.
Wraz z dziesiątką wiernych duchowny klęczał przed drzwiami kościoła, gdzie prowadził modlitwę. Następnie zwrócił się do obecnych na miejscu dziennikarzy, zapraszając ich na „kawę i ciasto”.
- „Wiara katolicka nawet wroga każe miłować”
- mówił ks. Woźnicki.
- „Niektórzy z was mają taki wygląd. Jak w Izraelu byłem, to te klimaty”
- zwracał się do dziennikarzy.
Następnie, wspólnie ze swoimi towarzyszami wybrał się na spacer.
W domu salezjanów tymczasem swoje czynności o 9.07 rozpoczął komornik. Po wejściu do celi ks. Woźnickiego okazało się, że wyniesiono już większość sprzętów. Wcześniej rzecznik izby komorniczej Marek Grzelak zapewniał, że czynności rozpoczną się od sprawdzenia, czy w tabernakulum jest hostia.
- „Oczywiście jeśli będzie, to zostanie zabezpieczona i przeniesiona do kościoła przez osobę duchowną”
- wyjaśnił.
Przyznał, że jest to pierwsza tego typu egzekucja komornicza w Polsce.
W eksmisji uczestniczył również rzecznik prasowy salezjanów ks. Jerzy Babiak, który wyraził nadzieję, że po tym wydarzeniu „w naszym życiu wspólnotowym i w społeczności Poznania będzie żyło się spokojnie”..
- „Wiele osób zwracało się do nas z pytaniem, kiedy w końcu skończy się ta sytuacja, która dla ludzi Kościoła jest bardzo niekorzystna”
- podkreślił.
