Ludzkie społeczności zawsze odnoszą się w jakiś sposób do Boga – nawet, jeżeli ludzie, którzy je tworzą, wcale Go nie znają. Najstarsze ludzkie cywilizacje były budowane na wzór kosmosu. To właśnie obserwowalny kosmos – jak wówczas wierzono, rządzony przez bogów albo z bogami tożsamy – był właściwym wzorcem dla porządku politycznego. Eric Voegelin w swoim monumentalnym dziele „Porządek i historia” określał te starożytne wspólnoty ludzkie jako „analogony” kosmosu.
Do pewnego stopnia każda ludzka cywilizacja jest analogonem kosmosu. Także chrześcijanie budowali zawsze swoje społeczności w oparciu o bardzo konkretną teologię polityczną, widząc w nich odzwierciedlenie porządku Bożego. Nie ma od tego odwrotu; nasze ustanowienia polityczne są w konieczny sposób ściśle związane z tym, jak postrzegamy otaczający nas świat – cały kosmos, czyli wszystko, co istnieje.
Jeszcze nie tak dawno Polacy uważali, że jest Bóg w Trójcy Jedyny. Odnosili zatem swoją państwowość do Niego i stanowili prawa pomyślane tak, by w niczym Mu nie uwłaczać. Zakończyła to wojna i następująca po niej sowiecka okupacja. Moskwa zalegalizowała w naszym kraju dzieciobójstwo prenatalne, bo postrzegała człowieka wyłącznie w kategoriach materialistycznych. Ten, kto miał władzę – dorosły – został uprawniony do dokonywania tego, co chce, z należącym do niego „zlepkiem ślepej materii”. Dlatego dziecko mogło się urodzić i zyskać prawa jako obywatel socjalistyczny – albo mogło zostać rozszarpane na kawałki czy otrute w ramach aborcji.
Po 1989 roku dzięki dużemu wysiłkowi środowisk katolickich udało się w dużej mierze ogarnąć ten tragiczny nieporządek i doprowadzić do – w pewnej mierze – zbudowania Polski jako „analogona” ładu Bożego. Niestety, rzecz natrafiła na ogromne przeszkody. Zaczęliśmy żyć w wyobrażeniowym świecie, który ukształtował materialistyczny scjentyzm. Wszechświat jest dla w tym ujęciu polem gry ślepych sił. Tak samo patrzy się na człowieka i nasze wspólnoty polityczne. To nie może przynieść niczego dobrego – i rzeczywiście nie przyniosło.
Polskie społeczeństwo nie chciało żyć w sposób katolicki. Zostało raczej niemal całkowicie opanowane przez ideologię liberalizmu, sączoną do kraju najrozmaitszymi kanałami, przede wszystkim w mass mediach. W latach 90. zaczęła gwałtownie spadać dzietność, co stanowiło wyraz rażącego odrzucenia przez istotną część Polaków prowadzenia życia na modłę Bożą.
Prędzej czy później ten bunt musiał znaleźć swoje odzwierciedlenie w wyborach politycznych, co widzieliśmy ostatni raz w roku 2023. W tegorocznych wyborach niewiele zabrakło. O mały włos prezydentem Polski nie zostałby człowiek, który jest eksponentem sił rewolucyjnych dążących do stworzenia cywilizacji pomyślanej jako analogon nie Królestwa Bożego, ale… piekła.
O co chodzi w tym projekcie widzieliśmy właśnie podczas tzw. Parady Równości 14 czerwca w Warszawie. Tłum ludzi manifestował na rzecz pełnej swobody podejmowania aktów seksualnych wyzbytych jakiejkolwiek odpowiedzialności. Owsiakowe „róbta co chceta” do potęgi. Towarzyszyła im grupa satanistów, która na sztandarach miała między innymi pełną legalizację mordowania dzieci nienarodzonych.
Państwo, które chcieliby stworzyć ci ludzie, nie zna w ogóle kategorii dobra wspólnego. Nie ma w nim cnoty długomyślności. Liczy się tylko „tu i teraz”: przyjemność, pożądanie, wykorzystywanie drugiego dla samozaspokojenia. Nie ma żadnego prawa naturalnego: słabszych, to znaczy dzieci poczęte, można po prostu zabijać, żeby nie przeszkadzały w korzystaniu z przyjemności życia. Nie ma Boga: legalne jest wszystko, co za legalne uznają ludzie.
W gruncie rzeczy to jakby neosowiecki materializm, tyle, że pozbawiony już nawet elementarnej troski o własną wspólnotę polityczną. Tu jest coś jeszcze gorszego: czysta anarchia. Anarchia tymczasem jest kwintesencją satanizmu. Władza – jakakolwiek by nie była – choćby symbolicznie odnosi się do porządku. W anarchii nie ma władzy, bo nie ma porządku – to system czystego chaosu. To właśnie analogon piekła.
Dlatego człowiek, który maszerował w tęczowej paradzie w masce demona z przyklejonymi nogami dziecka nienarodzonego, był rzeczywiście bardzo trafnym zobrazowaniem „kapłana” tej nie-cywilizacji.
Środowiska aborcyjne i radykalnie tęczowe wyznają właśnie satanistyczną „teologię” polityczną. Świadomie lubi nie, popiera ją Rafał Trzaskowski i cała jego formacja, ściśle związana z globalną rewolucją.