Papież Franciszek wspólnie z arcybiskupem Canterbury, Justinem Welbym i moderatorem Prezbiteriańskiego Kościoła Szkocji pastorem Ianaem Greenshieldsem spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej w czasie lotu z Sudanu Południowego do Rzymu. Claudio Lavanga z NBC NEWS przypomniał wyjątkowy gest, na jaki Ojciec Święty zdecydował się w kwietniu 2019 roku. Franciszek ucałował wówczas stopy przywódców stron konfliktu w Sudanie Południowym, błagając o pokój. Dziennikarz pytał, czy papież zdecydowałby się na taki sam gest wobec Władimira Putina.

- „Jestem gotów na spotkanie z obydwoma prezydentami, prezydentem Ukrainy i prezydentem Rosji, jestem otwarty na spotkanie. Jeśli nie pojechałem do Kijowa, to dlatego, że w tym czasie nie można było pojechać do Moskwy, ale prowadziłem dialog, istotnie drugiego dnia wojny poszedłem do ambasady rosyjskiej, aby powiedzieć, że chcę pojechać do Moskwy, aby porozmawiać z Putinem, pod warunkiem, że będzie małe okienko do negocjacji”

- powiedział biskup Rzymu.

- „Ale gest spotkania w 2019 roku – nie wiem jak to się stało, nie był przemyślany, a rzeczy, które nie były przemyślane nie możesz powtórzyć, to Duch Święty cię tam prowadzi, nie możesz tego wyjaśnić. I ja też o tym zapomniałem. To była służba, byłem narzędziem jakiegoś wewnętrznego impulsu, a nie czegoś zaplanowanego”

- dodał.

Papież zaznaczył też, że wojna na Ukrainie nie jest jedyną toczącą się na świecie wojną.

- „Owszem, są ważniejsze wojny ze względu na zgiełk jaki czynią, ale cały świat jest w stanie wojny i samozniszczenia. Musimy się poważnie zastanowić: świat znajduje się w stanie samozagłady. Zatrzymajmy się w porę, bo jedna bomba powoduje z kolei większą, a ta jeszcze większą, a w eskalacji nie wiadomo, gdzie skończymy. Trzeba mieć zimną głowę”

- podkreślił.