Słowa przeciwko podziałom padły w pierwszym obszernym wywiadzie, jakiego udzielił Leon XIV mediom. Rozmawiał z amerykańską dziennikarką Elise Ann Allen. Pytała go między innymi o podejście Kościoła do homoseksualistów.

 

„Jak widzieliśmy podczas synodu, wszelkie kwestie związane z osobami LGBTQ budzą ogromne kontrowersje w Kościele. Na razie, ze względu na to, co starałem się już pokazać i realizować w moim rozumieniu bycia papieżem w tym momencie historii, staram się nie pogłębiać podziałów ani nie promować polaryzacji w Kościele” – powiedział papież.

 

„Ludzie chcą zmiany doktryny kościoła, chcą zmiany postaw. Myślę, że musimy zmienić postawy, zanim zaczniemy myśleć o zmianie stanowiska Kościoła w jakiejkolwiek kwestii. Uważam za bardzo mało prawdopodobne, przynajmniej w najbliższej przyszłości, aby doktryna kościoła dotycząca seksualności i małżeństwa uległa zmianie. […] Myślę, że nauczanie Kościoła pozostanie niezmienione i na razie nie mam nic więcej do dodania w tej sprawie” – dodał.

 

Już same w sobie te słowa są właśnie bardzo polaryzujące. Wywiad spotkał się z niezwykle krytyczną reakcją środowisk konserwatywnych. Nic dziwnego, Leon powiedział tu dwie naprawdę zadziwiające rzeczy. Po pierwsze, taka kategoryczna odmowa zajmowania się sprawą LGBTQ jest naprawdę dwuznaczna w sytuacji, w której na całym świecie po prostu szerzy się tęczowa herezja. Biskupi błogosławią pary tej samej płci, urządzają im jakieś kościelne ceremonie, teologowie opowiadają dyrdymały o rzekomej akceptacji aktów sodomskich w nauce moralnej Kościoła… a papież nie chce reagować? To może skutecznie przynieść tylko jedno – pogłębienie chaosu.

 

Na tym jednak nie koniec. Leon powiedział, że „uważa za bardzo mało prawdopodobne”, że nauczanie Kościoła na ten temat „ulegnie zmianie” – „przynajmniej w najbliższej przyszłości”. To sugeruje, że Leon nie chce nic zmieniać – ale tylko obecnie, bo później może być już inaczej. Z tego wynika z kolei, jakoby jego zdaniem nauka Kościoła na temat moralnej oceny aktów sodomskich mogła się zmieniać. Przecież to całkowity absurd – ta nauka jest osadzona w Piśmie Świętym, tekstach Ojców i Doktorów Kościoła, dokumentach najnowszego nawet Magisterium, Katechizmie… Sugerowanie, że może się zmienić – to po prostu ewolucjonizm doktrynalny, czyli błąd. Być może Leon nie miał tego do końca na myśli – ale powiedział, co powiedział. Wywołał tym wielki chaos – i właśnie polaryzację. Podczas gdy liberalni kapłani jak James Martin wychwalali jego słowa, inni łapali się za głowę.

 

Właśnie, James Martin… To sama w sobie postać skrajnie polaryzująca. Błogosławi paradom LGBT, kolportuje wizerunek Matki Bożej w tęczowej aureoli, głosi najdziwniejsze nauki na temat homoseksualizmu i Kościoła. Tymczasem Leon XIV przyjął go na audiencji prywatnej, w sieci pojawiły się bardzo sympatyczne zdjęcia z ich rozmowy, a Martin ogłosił, że Leon jest w sprawie LGBTQ zupełnie taki, jak Franciszek. Efekt tej operacji – radość progresistów, ostra krytyka konserwatystów. Znowu – polaryzacja.

 

Kilka tygodni później było jeszcze gorzej. Do Bazyliki św. Piotra przybyła wielka pielgrzymka LGBTQ, którą zorganizowała włoska grupa tęczowa, Tenda di Gionata. Kolorowo ubrani homo- i transseksualiści przeszli przez Drzwi Święte Bazyliki. Pielgrzymka była zaplanowana wcześniej i formalnie Leon nie miał z tym nic wspólnego. Problem w tym, że po wyjściu z bazyliki, tęczowi pielgrzymi udali się do jezuickiego kościoła Il Gesu. Tam kazanie – bardzo inkluzywne w treści – wygłosił dla nich bp Francesco Savino, wiceszef Episkopatu Włoch. Odprawił też Mszę świętą. Jak sam powiedział w homilii, wcześniej zdradził Leonowi, że ma zamiar zrobić coś takiego – a papież go do tego zachęcił.

 

 „Staram się nie pogłębiać podziałów ani nie promować polaryzacji w Kościele” – powiedział Leon w cytowanym na początku wywiadzie.

 

Czekamy zatem, by zaczął spełniać te własne słowa. Póki co w kwestii LGBTQ znowu mamy poważne zamieszanie zamiast jasnego wykładu nauki Kościoła.

 

Autor jest publicystą portalu PCh24.pl