„Angela Merkel współpracowała z Putinem jak tylko mogła, a teraz się żali i obwinia Polskę? Bezczelne i żałosne” – oceniła za pośrednictwem mediów społecznościowych była premier RP Beata Szydło.
„Szczyt bezczelności. Niemka, która współpracowała z Putinem i upasła go setkami milionów euro próbuje zrzucić odpowiedzialność za swoją polityczną głupotę na Polskę. Obrzydliwe” – napisał w social mediach europoseł PiS Tobiasz Bocheński.
Natomiast były wiceszef polskiej dyplomacji Paweł Jabłoński przypomniał szerszy kontekst całej sprawy.
„Warto przypomnieć: kiedy Angela Merkel, najbardziej prorosyjska polityk w historii UE, uskarża się na Polskę i państwa bałtyckie, że zablokowały dialog z Rosją „taką, jaka ona jest”, chodzi jej o tą sytuację z czerwca 2021 r. Unia była wtedy o krok od historycznej kompromitacji na miarę Monachium 1938. Chcieli szczytu UE-Rosja, na którym Putin dostałby zielone światło do politycznego podporządkowania Ukrainy i dokończenia NordStream2. Miesiąc wcześniej sankcje na ten gazociąg – wprowadzone wcześniej przez Trumpa – zniósł Biden. Tak, to nie pomyłka – decyzja o zniesieniu sankcji zapadła w maju 2021. Putin dostałby od UE to co chce – i Niemcy też dostałyby to co chcą (tani gaz). A my mielibyśmy na wschodniej granicy drugą Białoruś – Ukraina byłaby formalnie niepodległa, ale w praktyce całkowicie zależna od Rosji – która z kolei stałaby się jednym z najważniejszych partnerów gospodarczych i politycznych dla Niemiec. Kto to wówczas zablokował? Nikt inny, tylko premier Mateusz Morawiecki wraz z przywódcami Litwy, Łotwy i Estonii. Pamiętajmy o tym – bez żadnej przesady to były wydarzenia, które zmieniły bieg historii Europy. A swoją drogą – gdyby w tej sprawie nie obowiązywała jednomyślność, a większość kwalifikowana (do czego dążą Niemcy i Francja, a wspiera ich np. min. Radosław Sikorski) – to Merkel by wówczas wygrała. I mielibyśmy reset z Rosją do kwadratu – a Polska i inne kraje Europy Środkowej (zwłaszcza państwa bałtyckie i Mołdawia) stawałyby się stopniowo ziemią niczyją i kartą przetargową w sporach między Rosją a Niemcami” – oznajmił Jabłoński.
„W 2021 r. wspólnie z prof. Krasnodębskim złożyliśmy w PE projekt rezolucji, który miał zobowiązywać KE do wykorzystania wszystkich prawnych środków do zatrzymania niemiecko-rosyjskiego projektu energetycznego Nord Stream 2. Argumentowaliśmy go m.in. brakiem realizacji porozumień mińskich oraz pominięciem państw nadbałtyckich. Do lutego 2022 Niemcy blokowali ten projekt w PE, nie dopuścili go nawet pod dyskusję! Takie są fakty!” – przypomniała z kolei europosłanka PiS Anna Zalewska.
„Historia pokazała kto miał rację. Ci którzy sprowadzili tyle nieszczęść na Europę, dziś odważają się pouczać i oskarżać, miast bić się w piersi” – skomentował były eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski.
„Sugerowanie, że Polska w jakikolwiek sposób ponosi współodpowiedzialność za rosyjską agresję na Ukrainę, jest nie tylko niepoważne, ale i całkowicie oderwane od faktów. To właśnie Niemcy - pod rządami Merkel - przez lata konsekwentnie prowadziły proputinowską, prorosyjską politykę, która uzależniła całą Europę od rosyjskiego gazu i dała Kremlowi potężne narzędzie nacisku” – skomentował były rzecznik prasowy rządu premiera Morawieckiego Piotr Muller i dodał: „To właśnie ta naiwna wiara w „ułagodzenie” Rosji pieniędzmi i kontraktami gazowymi stworzyła warunki, w których Władimir Putin poczuł się bezkarny. Polska przez lata ostrzegała przed takim kursem - i była za to w Berlinie krytykowana. Dziś historia brutalnie zweryfikowała, kto miał rację. Zanim Angela Merkel zacznie pouczać innych, warto, by spojrzała w lustro - i przyznała, że to niemiecka polityka „najpierw biznes” była jednym z kluczowych czynników, które umożliwiły Rosji przygotowanie się do wojny przeciwko Ukrainie”.
„Była kanclerz Merkel znów próbuje pisać historię na nowo. W wywiadzie dla węgierskich mediów obwinia Polskę i państwa bałtyckie za wojnę Putina przeciwko Ukrainie. To szczyt cynizmu - to jej polityka uzależnienia Europy od rosyjskiego gazu i naiwność wobec Putina umożliwiły agresję, a nie stanowczość Polski i państw Bałtyckich” – skonstatował były wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk.
„Polityczna protektorka Donalda Tuska, architekt resetu z Rosją i Nord Stream II żali się, że kraje bałtyckie i Polska były przeciwne jej dealowaniu z Putinem w imieniu Unii Europejskiej. Tylko, że to Niemcy - pod jej przywództwem - są odpowiedzialne za wojnę na Ukrainie, będąc przez lata sponsorem i promotorem Putina w Europie!” – stwierdziła europosłanka Konfederacji Anna Bryłka.
„Fundatorka reżimu Putina oskarża Polskę o to, że jest współwinna za atak Rosji na Ukrainę. Tak bezmyślnej, głupiej i szkodliwej wypowiedzi z ust Angeli Merkel jeszcze nie było. Czy Donald Tusk odważy się potępić swoją promotorkę polityczną?” – napisał były wicepremier RP Mariusz Błaszczak.