Mamy wielką pokoleniową dziurę w rocznikach mężczyzn, którzy potrafią władać bronią choćby w stopniu podstawowym” — pisze Witkó, nawiązując do decyzji rządu Donalda Tuska o zniesieniu obowiązkowego poboru.

Autor przypomina, że w sierpniu 2008 roku premier Tusk ogłosił profesjonalizację armii, argumentując to większym bezpieczeństwem Polski. Zaledwie kilka dni później Rosja zaatakowała Gruzję. W opinii eksperta, symboliczny zbieg tych wydarzeń unaocznił, że złudne poczucie bezpieczeństwa może być równie niebezpieczne jak sam brak sił obronnych.
Decyzja polityczna, podjęta w imię popularności – pisze - przyniosła długofalowe skutki: „Każdy gabinet decydujący się dziś na odwieszenie poboru prawie na pewno straci w sondażach.”

Felietonista zauważa, że problem nie dotyczy wyłącznie Polski. Wskazuje, iż podobne wyzwania stoją przed Niemcami, które zawiesiły pobór w 2011 roku i dziś — jak czytamy — „cierpią na niedobór ludzi w siłach zbrojnych”. Minister obrony Boris Pistorius próbuje oprzeć Bundeswehrę na ochotnikach, jednak „przed bramami koszar nie widać tłumów chętnych”.
Również Rosja — mimo autorytarnego charakteru władzy — boryka się z brakami kadrowymi. Witkó wskazuje na doniesienia o tworzeniu oddziałów złożonych z kobiet: „W kraju o populacji 143 milionów ludzi wciela się kobiety do służby w pododdziałach bojowych” — zauważa z niedowierzaniem.

W końcowej części swojego tekstu autor apeluje, by przywrócenie służby wojskowej poprzedzić szeroko zakrojoną edukacją obywatelską i pozytywnymi kampaniami społecznymi. Nie chodzi jego zdaniem o przymus, ale o zmianę mentalności.
„Służba wojskowa musi stać się powszechna, a do wynalezienia pozostaje tylko sposób przekonania do niej Polaków” — podkreśla. W jego ocenie kluczem mogą być zachęty podatkowe, wsparcie popkultury i autorytet znanych osobistości.

Emerytowany oficer przypomina słowa Aleksandra Fredry: „Łatwiej kijek pocienkować, niż go potem pogrubasić”, wskazując, że decyzje z przeszłości trudno odwrócić. Niemniej — jak twierdzi — Polska nie może sobie pozwolić na dalsze odkładanie dyskusji o realnym potencjale obronnym.
W obliczu niepewności w Europie i agresywnej polityki Rosji, jego tekst jest nie tylko wspomnieniem dawnych błędów, ale także ostrzeżeniem i apelem o odpowiedzialność — zarówno społeczną, jak i polityczną.