Tusk nie unikał odniesień do Karola Nawrockiego, który pokonał Trzaskowskiego w walce o prezydenturę. „Prezydenta niechętnego zmianom, jakie proponowaliśmy Polsce, zastąpi prezydent co najmniej równie niechętny tym zmianom” – skomentował. Przemówienie miało silny ton obronny. „Zwracam się po wotum zaufania, bo mam przekonanie, wiarę i pewność, że mamy mandat do rządzenia” – przekonywał.

W jego wystąpieniu nie zabrakło odniesień do domniemanych nieprawidłowości wyborczych. Mówił: „10 milionów ludzi oczekuje, że rzetelnie ocenimy wszystkie sygnały o nieprawidłowościach. Każdy głos powinien mieć taką samą wagę”. Dodał również refleksję na wskroś przesiąkniętą hipokryzją: „Może przesadziliśmy z wiarą, że prawda sama się obroni. W naszym myśleniu o polityce propaganda nie może być ważniejsza od prawdy”.

Tymczasem większość parlamentarzystów PiS zbojkotowała expose. Rzecznik partii Rafał Bochenek ostro skomentował całą sytuację. „To uporczywe, wbrew woli społeczeństwa trzymanie się stołka” – powiedział w rozmowie z Niezalezna.pl. Jego zdaniem prawdziwym wotum zaufania było zwycięstwo Karola Nawrockiego. „Dzisiejsze marne wystąpienie Tuska w Sejmie to jego łabędzi śpiew. Słowo Tuska nie ma żadnego znaczenia – już nieraz składał obietnice bez pokrycia” – dodał poseł odnosząc się do nieobecności parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości.

Według Bochenka, opozycja traktuje wynik wyborów jako jednoznaczną „czerwoną kartkę” dla obecnego rządu. Tusk natomiast zdaje się interpretować ten sam wynik jako wezwanie do głębszego zaangażowania, a nie wycofania się z polityki. Sejmowa debata o wotum zaufania to próba przedefiniowania sytuacji, którą wielu Polaków uznało za polityczną porażkę.