Wczoraj doszło do dyplomatycznego spięcia pomiędzy Warszawą a Kijowem. Najpierw ukraińskie MSZ wezwało polskiego ambasadora, aby zaprotestować w związku z wypowiedzią ministra Marcina Przydacza, który w kontekście sporu o eksport ukraińskiego zboża przypomniał o pomocy udzielanej Ukrainie przez Polskę. W następstwie polskie MSZ zaprosiło na rozmowę ambasadora Ukrainy.
Napięcia te w rozmowie z Wirtualną Polską skomentował szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Radosław Fogiel.
- „W tym momencie można powiedzieć, że nasze dobre relacje od dawna przechodzą drobne turbulencje, spowodowane pewnie w jakiejś mierze kwestiami wewnętrznymi, jeśli chodzi o politykę ukraińską”
- ocenił polityk.
Zapewnił, że Polska będzie dalej udzielać wsparcia Ukrainie, ponieważ leży to w interesie naszego kraju. Zaznaczył jednak, że to wsparcie nie może wiązać się z „nadmiernym obciążeniem”.
- „Ukraina powinna mieć świadomość, że dużo trudnej jej będzie zyskiwać sympatię zachodu, ale też dużo trudniej będzie Polsce kontynuować wsparcie Ukrainy, jeżeli będzie dochodziło do tego typu scysji”
- zauważył.
Wskazał na oddziaływanie tego typu sytuacji na opinię publiczną.
- „Chociażby wzrost poparcia partii, które otwarcie głoszą, że Polska powinna prowadzić politykę zbliżoną do np. Węgier”
- powiedział.