W czasie piątkowej konferencji prasowej przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak poinformował, że na II turę wyborów prezydenckich wydano 571 999 zaświadczeń o prawie do głosowania osobom, które głosują poza miejscem stałego zamieszkania.

- „To wzrost o około 80 proc.”

- wskazał szef PKW.

Ogromna ilość wydanych zaświadczeń wywołała niepokój u części komentatorów, którzy wskazują ryzyko nadużyć, polegających na możliwych próbach wielokrotnego oddania głosu przez jedną osobę. Niepokój ten potęgują doniesienia twórcy kanału „Bądź Na Bieżąco” Macieja Podstawki.

- „Niepokojące wydarzenia miały miejsce w jednej z warszawskich komisji wyborczych, gdzie członek komisji Rafał Kaniewski z Radia Solidarność został usunięty za próbę dokumentowania masowego głosowania na zaświadczenia. Od samego rana do lokalu wyborczego przybywało nietypowo dużo osób z zaświadczeniami o prawie do głosowania poza miejscem zamieszkania, w tym mieszkańcy Warszawy głosujący w innych dzielnicach miasta”

- relacjonuje youtuber.

- „Gdy członek komisji próbował udokumentować i zarchiwizować numery zaświadczeń w celu późniejszej weryfikacji w systemie kontrolnym, przewodniczący komisji wezwał komisarza wyborczego i policję, a następnie schował wszystkie zaświadczenia do zamkniętej szuflady, odmawiając ich weryfikacji. Szczególnie niepokojące jest to, że system zabezpieczeń zaświadczeń wydaje się być wadliwy - hologramy mają nie posiadać numerów seryjnych, co uniemożliwia ich ewidencję i kontrolę. Przewodniczący komisji odmówił również weryfikacji telefonicznej z urzędem, czy dana osoba nie głosowała już w innym lokalu”

- dodaje.

Autor zaznacza, że „w poprzednich wyborach w tej samej komisji aż 7% głosów oddano na podstawie zaświadczeń, co przy niewielkich różnicach między kandydatami może mieć istotny wpływ na wynik”.