Swoimi ustaleniami w tej sprawie dzieli się reporterka Polsat News Adamina Sajkowska.
- „Musze powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że kuluarowo dowiedziałam się, że był to rosyjski pocisk manewrujący Ch-55, który spadł na terytorium Polski w Zamościu koło Bydgoszczy”
- przekazała dziennikarka.
Rakieta miała spaść już w grudniu, ale dopiero pod koniec kwietnia natknął się na nią przypadkowy przechodzień.
Wcześniej takie same informacje przekazali dziennikarze RMF FM, powołując się na ustalenia Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, odpowiedzialnego za przygotowanie ekspertyzy obiektu dla prokuratury. Rozgłośnia podkreśliła, że Wojsko Polskie nie ma takie uzbrojenia ani na wyposażeniu, ani w magazynach. Rakieta miałaby więc przylecieć zza wschodniej granicy. Pytany o te doniesienia wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz zaznaczył, że nie może wypowiadać się w sprawie przed zakończeniem prokuratorskiego postępowania.