Swoimi przemyśleniami na temat Polski gwiazda ukraińskiej gimnastyki podzieliła się kilka dni temu wylatując z warszawskiego lotniska Okęcie.

- „Zepsuli mi humor rano. Nienawidzę tego kraju całym sercem, a przede wszystkim ludzi, którzy tu mieszkają. Jestem tu tylko dlatego, że na mojej rodzinnej Ukrainie lotnisko zostało zamknięte”

- napisała na Instagramie.

Później swój wpis tłumaczyła niekontrolowanym wybuchem emocji związanym z wojną.

- „Doznałam załamania psychicznego… Przy każdym konflikcie, nawet tym nieziemskim, z powodu wojny w moim kraju pojawia się stres, który bez mojej zgody wypływa ze mnie w tak agresywny sposób. To była emocja sytuacyjna, której żałuję, nie chciałam nikogo urazić. Proszę, nie bierzcie tego do siebie. To nie ja to powiedziałem, ale emocje we mnie. Przepraszam”

- przekonywała.

Mimo przeprosin, Ukraińska Federacja Gimnastyczna wszczęła postępowanie dyscyplinarne, które zakończyło się wydaleniem zawodniczki z reprezentacji kraju, co uniemożliwia jej planowany występ na igrzyskach olimpijskich w Paryżu.

- „Każdy zawodnik reprezentacji Ukrainy, mający zaszczyt reprezentować kraj na świecie, musi zdawać sobie sprawę ze swojej odpowiedzialności. W czasie, gdy prezydent i rząd kraju dokonują niewiarygodnych wysiłków na arenie międzynarodowej, konsolidując poparcie innych krajów, naszym zadaniem jest pokazanie światu, że Ukraińcy to ludzie dojrzali, zdolni, mądrzy, godni bycia pełnoprawnymi członkami cywilizowanego społeczeństwa”

- komentuje sprawę p.o. ministra młodzieży i sportu Ukrainy Matwij Bidny.

- „W tych warunkach publiczny przekaz emocjonalny, na który pozwoliła sobie była członkini kadry narodowej, jest szkodliwy dla naszego kraju, nie do przyjęcia i nie może pozostać bez naszej reakcji”

- dodaje.