Merz w swoim apelu przestrzegał przed rosyjską ingerencją, wzywając do wyboru "wolności, demokracji i europejskiego stylu życia". Słowa te zostały odebrane jako bezpośrednie wtrącanie się w wewnętrzne sprawy Rumunii, co spotkało się z krytyką internautów różnych narodowości, wskazujących na hipokryzję i brak szacunku dla suwerenności kraju.
Decyzja rumuńskiego Trybunału Konstytucyjnego unieważniająca wybory spotkała się z ostrą krytyką ze strony liderów prawicowych, w tym George’a Simiona z partii AUR, który określił ją mianem „zamachu stanu”. Simion wskazywał na polityczne motywacje decyzji, podważające wolę obywateli.
W unieważnionej pierwszej turze najwięcej głosów zdobył Calin Georgescu, niezależny kandydat o prorosyjskich sympatiach, a Elena Lasconi zajęła drugie miejsce.