W ub. czwartek Stowarzyszenie Prawnicy dla Polski poinformowało o skierowaniu do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prof. Andrzeja Zolla. Chodzi o słynną wypowiedź prawnika, który podważając status Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego stwierdził, że o ważności wyborów prezydenckich powinno zdecydować Zgromadzenie Narodowe. Wcześniej natomiast prof. Zoll przekonywał, że „Zgromadzenie Narodowe może zawiesić swoje postępowanie i wtedy kończy się kadencja prezydenta Dudy, a urząd prezydenta będzie sprawował pan marszałek Hołownia”, który miałby podpisać tzw. ustawę incydentalną. W ocenie autorów zawiadomienia, wypowiedź prawnika „uznać należy za nakłaniającą Marszałka Sejmu i pozostałych członków Zgromadzenia Narodowego do zdestabilizowania porządku konstytucyjnego RP poprzez uniemożliwienie objęcia w dniu 6 sierpnia 2025 r. funkcji Prezydenta RP przez Karola Tadeusza Nawrockiego”.
W piątek natomiast marszałek Sejmu Szymon Hołownia przyznał na antenie Polsat News, że był namawiany do udziału w zamachu stanu, który miałby polegać na uniemożliwieniu zaprzysiężenia prezydenta Nawrockiego.
Wczoraj prof. Zoll ponownie wystąpił na antenie TVN24, gdzie tłumaczył się ze swoich wypowiedzi.
- „Nie ma namawiałem oczywiście nikogo do zamachu stanu. Nie miałem żadnego kontaktu z marszałkiem Sejmu i nie miał marszałek Sejmu żadnych podstaw, żeby kierować w moją stronę podejrzenia o wpływanie, prawda, na marszałka, co do zamachu stanu”
- stwierdził.
Podkreślił, że „nigdy nie powiedział, żeby nie zwoływać Zgromadzenia Narodowego” przekonując, że „swoją wypowiedzią chciał podkreślić możliwość pozytywnego rozwiązania tej nienormalnej sytuacji”.
- „Stałem od samego początku na stanowisku, że 6 sierpnia marszałek Sejmu musi otworzyć Zgromadzenie Narodowe. Natomiast uważałem, że to Zgromadzenie powinno odnieść się do sytuacji, w której nie ma rozstrzygnięcia przez Sąd Najwyższy sprawy ważności wyborów”
- dodał.