W wywiadzie dla „Esquire” Elba stwierdził m.in.: „Jako ludzie mamy obsesję na punkcie rasy. A ta obsesja może naprawdę przeszkodzić w aspiracjach ludzi, przeszkodzić w ludzkim rozwoju. Rasizm z pewnością powinien być tematem rozmowy. Rasizm jest bardzo realny. Ale z mojej perspektywy jest on tylko na tyle potężny, na ile mu na to pozwolimy. (...) Nasza skóra jest niczym więcej: To tylko skóra”.
Zdaniem Elby określanie siebie mianem czarnoskórego aktora byłoby „szufladkowaniem”. Choć wspomina o doświadczeniu również rasizmu w swoim życiu, to jednak stwierdza, iż nie został aktorem, „ponieważ nie widział czarnoskórych, którzy by to robili” i w związku z tym chciałby jakieś zmiany. „Zrobiłem to, ponieważ sądziłem, że to wspaniały zawód i mogę wykonać w tym dobrą robotę” – dodał. Uważa on, że jego sukces w zawodzie aktora byłby taki sam, gdyby był biały: „To pierwszy raz dla mnie. Nie chcę być pierwszym czarnoskórym. Jestem pierwszy jako Idris”.
Do krytyków Elby dołączył inny brytyjski czarnoskóry aktor John Boyega. Uważa on, że należy być „sfiksowanym na tym, kto obsadza aktorów w rolach i ich szufladkuje” z powodu rasy, a nie „robić dziwne modyfikacje dla nich”. „Nieustannie skupiamy się na tym, co musimy zrobić, by oni nie zrobili tego lub tamtego. Bardzo martwiące. Jesteśmy CZARNI i tyle” – napisał na Twitterze.
Tymczasem Elba stwierdził w odpowiedzi krytykom, że nikt nie może kwestionować tego, czy uważa się za czarnoskórego, ale „bycie aktorem jest zawodem, tak jak bycie architektem – tego nie definiuje rasa”. Określanie swojej profesji według rasy uznał za absurdalne, a nawet za „kłamstwo”.