Obecny przed budynkiem aresztu Jan Mosiński podkreślił, że to:
„Ponury wieczór. Mi osobiście przypomina lata stanu wojennego”.
Dodał, że przyjechał z Kalisza przed areszt, aby okazać solidarność z kolegami. Podkreślał, że doszło do podeptania wszelkich norm, a w Polsce nie ma obecnie państwa prawnego. Dalej mówił:
„Standardy białoruskie to delikatnie powiedziane”.