Podczas rozmowy z red. Michałem Karnowskim na Kanale Tak!, były prezydent Andrzej Duda powiedział, że obóz polityczny na którego czele stoi Donald Tusk  „uważa, że jak nie wygrywa wyborów to jest koniec demokracji w Polsce i wtedy należy wzywać wszelkie obce siły jakie tylko są, dlatego, że oni nie wygrali wyborów”.

„To po prostu bolszewia jest zwykła, komuchy zwykłe” – opisał działania obecnej władzy Andrzej Duda.

Były prezydent RP odpierając zarzuty, jakie pojawiają się pod jego adresem z obozu prawicy, że w niewystarczającym starał się „zatrzymywać bezprawia Tuska” stwierdził, że „problem polegał na tym”, że partia Jarosława Kaczyńskiego „nie wspierała” go w tym.

„Kiedy była sytuacja absolutnie kryzysowa i Pałac Prezydencki został w zasadzie otoczony przez służby podległe premierowi i zabrano z niego ministrów Wąsika i Kamińskiego to jakoś nikt nie przyszedł pod Pałac Prezydencki po to, żeby protestować” – mówił Duda.

Jak przypomniał były prezydent RP „samochody wyjeżdżające wtedy w ciągu dnia spod Pałacu były kontrolowane, bezczelnie sprawdzane”, a jego współpracownikom „kazano otwierać bagażniki i pokazywać, co w nich jest, jak by ktoś zamierzał dwóch urzędujących posłów w bagażnikach wywozić z Kancelarii Prezydenta RP”.

„Obaj oni byli wtedy moimi gośćmi, którzy zostali przeze mnie ułaskawieni już w 2015 roku. A to wszystko, co działo się później było jednym wielkim łamaniem Konstytucji i kręgosłupów, jakąś absolutną aberracją” – opowiadał o bezprecedensowej akcji wtargnięcia do Pałacu Prezydenckiego służb podległych premierowi Donaldowi Tuskowi, które dokonały zatrzymania dwóch wspomnianych posłów PiS.