W odpowiedzi na zarzuty Szymon Hołownia stanowczo zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek studiował na Collegium Humanum. Wyjaśnił, że choć aplikował na uczelnię, nigdy nie rozpoczął nauki.
„Nie byłem tam ani razu, nie spędziłem tam ani minuty” – zapewniał na briefingu prasowym, podkreślając, że ani nie uczestniczył w zajęciach, ani nie pisał pracy dyplomowej. Zapowiedział również możliwość podjęcia kroków prawnych wobec uczelni, która znalazła się pod lupą prokuratury w związku z podejrzeniami o nieprawidłowości.
W opublikowanej na YouTubie analizie Marek Sagal stawia tezę, że Hołownia nie tylko zapisał się na uczelnię, ale także uzyskał dyplom jej ukończenia. Twierdzi, że dokument ten znajdował się w sejfie rektora Collegium Humanum, a obecnie został zabezpieczony przez prokuraturę w Katowicach podczas przeszukania.
„Dyplom był, ale sprawa się rypła i dyplom był już nie do odebrania” – komentuje Sagal, sugerując, że sytuacja mogła być wykorzystywana jako narzędzie potencjalnego szantażu wobec Hołowni.
Cała sprawa budzi wiele pytań nie tylko o samą uczelnię, ale także o sposób funkcjonowania elit politycznych w Polsce. Sagal sugeruje, że upublicznienie informacji o dyplomie może paradoksalnie działać na korzyść Hołowni, uwalniając go od potencjalnych nacisków.
Jednocześnie zarzuty wobec Collegium Humanum, związane z możliwymi nieprawidłowościami, mogą rzucać cień na inne osoby związane z uczelnią i jej działalnością.
Jak podaje portal niezalezna.pl. prokuratura w Katowicach prowadzi postępowanie, a sprawa dyplomu Szymona Hołowni pozostaje otwarta. Czy marszałek rzeczywiście nigdy nie studiował na Collegium Humanum? A co z dyplomem?