Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: W najnowszym numerze tygodnik „Gazeta Polska” przytacza słowa pana Sławomira Nitrasa, który mówi już otwarcie, że teraz razem z Rafałem Trzaskowskim „rozwalą Tuska i Kierwińskiego”. Mówiąc z pewnym przekąsem, czy myśli Pan, że może to być jakaś piątka kolumna PiSu?

Marek Jakubiak: Zdecydowanie nie. Chodzi tu o frakcyjność, która jest już coraz bardziej widoczna w opozycji. Wiąże się to z tym, że Donald Tusk opuścił okręt Platformy Obywatelskiej, zwolnił się z tej partii i wszedł do establishmentu europejskiego. Kiedy nagle zapalił mu się grunt pod nogami i w Europie jest niechciany, postanowił wrócić do Polski. Efekt tego jest taki, że rozbija partię od środka niwelując wszystkich, którzy mu przeszkadzają. W takiej sytuacji ja wcale się nie dziwię temu, że powstaje tam wewnętrzna opozycja, która zapewne nie będzie chciała skrzyżować szabli z Tuskiem, ale opuści Platformę Obywatelską i znajdzie swoje miejsce przy Hołowni dla przykładu.

A jak w tym wyglądają deklaracje jedności ideowej Włodzimierza Czarzastego i Donalda Tuska o wspólnej walce z Kościołem?

To jest po prostu kompletna żenada. O ile Czarzasty nie zmienia swojego poglądu, o tyle Tusk zmienia założenia ideowe tak naprawdę co tydzień. Szerze powiedziawszy Tusk sam siebie niweluje z firmamentu politycznego jako człowieka prawdomównego. Panie redaktorze, już wiele razy rozmawialiśmy i pan wie, że ja osobiście mam do Tuska podejście ambiwalentne, ale mam do niego pretensje tylko dlatego, że on absolutnie niczego się nie uczy. On przecież dwukrotnie wszedł do Sejmu dzięki kłamstwom i wprowadzaniu ludzi w błąd. Mam tu na myśli program wolnościowy i gospodarczy. On przecież deklarował, że jeżeli zatrudni jednego urzędnika, to wyborcy mogliby wyrzucić go z pracy. Mam też na myśli slogan 3x15 - liniowym podatku VAT i tak dalej. Deklarował przecież wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych dla Parlamentu i Senatu. Wszyscy wiemy panie redaktorze, że absolutnie nic z tego nie zostało zrealizowane. On nawet po ludzku nie powiedział „przepraszam” i nadal posługując się takimi konfabulacjami czy też obietnicami stara się pozyskać serca Polaków.

Powiem szczerze, że na PiS ja osobiście nigdy nie głosowałem, a na Platformę dwa razy. Muszę to przyznać z pewnym wstydem i zażenowaniem. Mówiąc wprost – chciałem dobrze, ale zostałem oszukany przez Donalda Tuska. W efekcie dzisiaj ja wszystkich przepraszam, że głosowałem na Tuska, bowiem – podkreślę to i powtórzę jeszcze raz – on mnie i bardzo wielu ludzi zwyczajnie oszukał. I więcej oszukać się nie dam – tym minom i różnej maści kłamstwom. Myślę też, że zarówno sami politycy Platformy Obywatelskiej jak i jej wyborczy w dużej mierze o tym wiedzą doskonale i zdają sobie z tego sprawę. Co szczególnie znamienne, nawet Andrzej Olechowski, a więc jeden z założyciel Platformy Obywatelskiej mówi obecnie, żeby na tę partię nie głosować, ponieważ ona nie ma nic nowego do powiedzenia i może Polskę tylko pogrążyć.

A jak się pytam obywateli: Wy naprawdę będziecie głosowali na Tuska - człowieka, który pokazał już wszystko, co potrafi?

Jak należy rozumieć podejście Amerykanów, którzy zapraszają Rafała Trzaskowskiego, a pomijają właśnie Donalda Tuska, który – może warto to przypomnieć – rozbił bardzo niesmaczne żarty kierując dłoń złożoną jak pistolet w plecy ówczesnego prezydenta Donalda Trumpa? On przecież nigdzie przez administrację USA nie został zaproszony i pewnie to się nie zmieni.

To są dwie różne opcje. Tusk jest absolutnie proniemiecki i kiedy zaczynamy o nim mówić to zawsze zaczyna się na Niemczech i kończy się na niemieckich interesach. Jeżeli więc ktokolwiek myśli, że Donald Tusk nie jest człowiekiem kanclerza Niemiec w Polsce, to jest w całkowitym błędzie, ale – warto też i to podkreślić – on jest też człowiekiem Putina w naszym kraju. To jest taki człowiek NIKT z miękkim charakterem. Bardzo obrazowo można to przedstawić następująco. Jeżeli wybiera się go na prezesa Europejskiej Partii Ludowej, w której większość mają Niemcy i tak naprawdę to oni wybierają go na to stanowisko i ta frakcja jest największa obecnie w Parlamencie Europejskim, to – zapytam retorycznie – ufają mu ślepo czy nie? Wszyscy przecież doskonale wiemy, że na takie stanowisko można dać tylko kogoś bardzo zaufanego, sprawdzonego i przede wszystkim proniemieckiego.

Dużym echem odbiła się też jego ostatnia wypowiedź Donalda Tuska do byłego premiera Włoch Silvio Berlusconiego, w której poparł jego politykę i działania, a to jest przecież ten polityk, który legitymizował bandytyzm Władimira Putina spotykając się z nim na dopiero co anektowanym Krymie.

On już obecne nawet tego nie ukrawa. Co więcej, jeśli ktoś jest proniemiecki, to musi też być automatycznie prorosyjski, ponieważ to już są pewne zaszłości historyczne. Kiedy Rosjanie napadli na nas w roku 1920, to Niemcy rozkręcali tory, żeby do Polski nie dotarły broń i amunicja z Francji. O tym należy pamiętać. To nie jest nic nowego, ale o tym się niestety często zapomina. My to już w historii przerabialiśmy.

Oceniamy dzisiaj na przykład Henry’ego Kissingera, który na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos mówi, żeby Ukraina się poddała i oddała zajęte tereny Rosji. Dokładnie ta sama polityka doprowadziła do tego, że na ołtarzu II wojny światowej złożono Polskę.

Kissinger w 2014 stwierdził też, że w ciągu dziesięciu lat nie będzie państwa Izrael.

On jest autorem bardzo dobrej książki pod tytułem „Dyplomacja”, którą miałem okazję przeczytać. Jeśli chodzi o teorię dyplomacji, to ja się z nim zgadzam, ale do dyplomacji – czego on w tej książce nie napisał – potrzebna jest jeszcze wiedza ogólna i przede wszystkim – wyczucie i posiadanie instynktu politycznego. Wyuczeni dyplomacji jedynie dodają i odejmują. Kissinger zapewne myśli, że wszystko da się załatwić dyplomacją, ale to jest zdecydowanie błędne podejście. Człowiek jest osobnikiem drapieżnym i czasami potrzebuje krwi i taki właśnie jest Władimir Putin. Z dzikim zwierzęciem nie da się używać dyplomacji i wygrać inaczej jak tylko siłowo, i – mówiąc kolokwialnie – trzeba mu przywalić.

Słynny bokser Mike Tyson powiedział kiedyś, że każdy bokser wychodząc na ring na jakąś strategię walki, ale ona znika bezpowrotnie kiedy pięść przeciwnika zetknie się z jego nosem.

To samo dotyczy i Kissingera i Emmanuela Macrona czy Berlusconiego i tak dalej. To są ludzie, którzy znaleźli się w europejskim establishmencie i oni sobie życzą tych bankietów, zegarków po 100 tys. euro jako prezentów, chcą otrzymywać jako suweniry dzieła sztuki i tak dalej. Ja sam osobiście na własne oczy widziałem, jak Rosjanie wyjeżdżający na wczasy na Zachód, dają napiwki po 100 euro. Należy tu podkreślić, że większości oni tych pieniędzy nie zarabiają własną pracą, ale przeważnie mają je z łapówkarstwa. Łatwo jest więc wydawać pieniądze, których się samemu nie zarobiło, a te rosyjskie „wzjatki” już obrosły legendą. I co w takiej sytuacji może pomyśleć tamtejszy młody kelner? No przecież dla niego ci Rosjanie to genialni, wspaniali ludzie. Ale nikt z nich nie pomyśli, że na tych pieniądzach może być cierpienie albo krew i ktoś przez te pieniądze mógł nawet stracić życie.

Uprzejmie dziękuję za rozmowę.