Tomasz Krzyżak, który wspólnie z Piotrem Litką badał sprawę księży Józefa Lorenca i Eugeniusza Surgenta zanim tematem zajęli się Marcin Gutowski i Ekke Overbeek, wystąpił w roli eksperta w reportażu „Franciszkańska 3”. Dziś ujawnia, że jego wypowiedzi zostały po prostu zmanipulowane.

- „Marcin Gutowski dokonał pewnych manipulacji związanych z moimi wypowiedziami. Zostały przycięte i zestawione w dziwnych kontekstach. Niekoniecznie korzystnych dla mnie, a tym bardziej dla postaci Karola Wojtyły. Zostałem tam przedstawiony jako ten zły, ale nie mam żalu. Pracuję nad tymi sprawami od lat. Dobrze, że zabrałem głos”

- powiedział dziennikarz.

Chociaż Tomasz Krzyżak badał dokumenty, na podstawie których Gutowski i Overbeek zarzucają św. Janowi Pawłowi II tuszowanie przestępstw seksualnych księży, to doszedł do zupełnie innych wniosków.

- „Wszyscy czterej - ja i Piotr Litka oraz Marcin Gutowski i holenderski dziennikarz Ekke Overbeek czytaliśmy te same dokumenty. Uparcie będę powtarzał, że na ich podstawie nie można wnioskować, że Karol Wojtyła nie zrobił nic w sprawie księży Józefa Loranca i Eugeniusza Surgenta”

- podkreślił.

- „Tym bardziej postawić tezy, że ukrył za granicą księdza Bolesława Sadusia. Chcę wierzyć, że interpretacja Gutowskiego i Overbeeka nie wynika ze złej woli czy chęci obrony wcześniej postawionej tezy. Niestety, ciężko jest nie odnieść takiego wrażenia. Swobodnie żonglują faktami i znajdują w tych dokumentach to, czego realnie tam nie ma”

- dodał.

Przykładem manipulowania źródłami jest w ocenie Krzyżaka sprawa ks. Surgenta. Dziennikarz wskazuje, że z dokumentów rzeczywiście wynika, iż ks. Surgent często zmieniał parafie, ale nie z uwagi na skandale, a konflikty z proboszczami.

- „W dokumentach faktycznie znajdujemy informacje, że w jego sprawie jeździły delegacje do krakowskiej kurii. Jednak nie ma tam słowa o krzywdzeniu dzieci. To, że Surgent był seksualnym drapieżcą, wiemy dziś. Nie ma dowodów ani nawet poszlak, że na tamtym etapie Wojtyła był ich świadom”

- wyjaśnił.

Kuria o przestępstwach ks. Surgenta dowiedziała się pod koniec lat 60. Wówczas ograniczono jego posługę i przekazano sprawę biskupowi, któremu podlegał.

Krzyżak dowodzi również, że z dokumentów nie wynika, jakoby kard. Wojtyła wysłał ks. Sadusia do Austrii, aby zatuszować skandal.

- „Teza o tym, że Wojtyła umożliwił mu ten "nagły" wyjazd, pojawia się w dokumentach SB dopiero w 1979 r. To notatka, w której ppłk Biel (szef krakowskiej SB) pisze o tym, że to Wojtyła zorganizował jego pobyt za granicą. Problem w tym, że powstała 6 lat po wyjeździe Sadusia i blisko trzy miesiące po wyborze Wojtyły na papieża. W dodatku na zlecenie płk. Zenona Płatka, ówczesnego naczelnika Wydziału I Departamentu IV MSW, który odpowiadał za działania dezintegracyjne wobec Kościoła. Tego samego, którego udział w zamachu na papieża oraz zabójstwie księdza Popiełuszki wciąż pozostaje niejasny. To daje sporo do myślenia i zmienia optykę”

- podkreślił publicysta.