Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: Panie pośle, jak Pan odczytuje wizytę kanclerza Friedricha Merza w Warszawie i słowa premiera Donalda Tuska, który stwierdził, że „nie będziemy prosić” o reparacje?

Arkadiusz Mularczyk, europoseł Prawa i Sprawiedliwości: To była wizyta nieprzypadkowa. Merz doskonale wie, że w Polsce trwają wybory, a duże szanse na zwycięstwo ma Karol Nawrocki, który jasno mówi, że jako prezydent będzie się domagał reparacji. Dlatego uznaję to spotkanie za próbę uprzedzenia wydarzeń – Merz chciał „zaklepać” z Tuskiem, że sprawa jest zamknięta i nie będzie dochodzona. Niemiec już w pierwszej wizycie załatwił u Tuska co chciał, bez jakichkolwiek ustępstw i propozycji z swojej strony.

Ale przecież jeszcze niedawno Platforma Obywatelska, także Donald Tusk, popierała działania w kierunku uzyskania reparacji…

Oczywiście. Głosowali za uchwałą sejmową w tej sprawie w 2022 roku. W kampanii wyborczej mówili, że tylko oni – dzięki relacjom z Berlinem – potrafią skutecznie wywalczyć reparacje. Atakowali nas, że jesteśmy nieskuteczni i konfliktujemy nas z Niemcami. To była ordynarna manipulacja. Po dojściu do władzy zrobili zwrot o 180 stopni. Tusk mówi dziś Niemcom to, co oni chcą słyszeć. To nie tylko zdrada interesów narodowych, ale też zwykłe oszustwo wyborcze.

Co Pan sądzi o samej deklaracji Tuska wobec kanclerza Niemiec?

Ona nie ma żadnej mocy prawnej. Stanowisko państwa polskiego zostało wyrażone w uchwale Sejmu z 2022r i uchwale Rady Ministrów z 2023r, opublikowanej w Monitorze Polskim. Polska nigdy nie zrzekła się reparacji, nie ma umowy bilateralnej z Niemcami w tej sprawie. A to, co Tusk powiedział, nie ma umocowania prawnego – i moim zdaniem, będzie musiał za to odpowiedzieć przed Trybunałem Stanu. Będę tego pilnował, obiecuję!

Czy temat reparacji ma jeszcze szanse wrócić? Czy to już definitywny koniec?

Temat nie jest zamknięty. To, że Tusk odłożył go dziś na półkę, nie znaczy, że sprawa przestaje istnieć. Jest opisany w Raporcie dług Niemiec wobec Polski. Jest też poparcie społeczne – według sondaży 60-65% Polaków uważa, że Polska powinna domagać się reparacji. I to są wyborcy nie tylko PiS czy Konfederacji, ale też PSL, SLD a nawet częściowo Platformy.

Wspomniał Pan o zmianie świadomości społecznej. Jak duży jest dziś rezonans tego tematu?

Ogromny. Przez lata pracowaliśmy nad tym w Polsce i na Świecie. Powstał raport strat wojennych – dokument, który wreszcie pokazał skalę zniszczeń. W Niemczech temat też jest znany. Nawet „Spiegel” ostatnio napisał, że Niemcy powinni rozważyć rozmowy z Polską, Grecją i Włochami. Tusk nie wykorzystał tego politycznego lewara wobec Niemiec. On nie działa jak premier suwerennego państwa, tylko jak polityczny komisarz Berlina.

Co więcej, Tusk nie prowadzi suwerennej polityki. Realizuje interesy Niemiec – niszczy strategiczne inwestycje jak CPK czy energetyka jądrowa, otwiera granice na nielegalną migrację. Każdy, kto przekracza granicę z Niemcami, widzi kontrole – ale tylko po stronie niemieckiej. Niemcy wypychają imigrantów do Polski, a my ich przyjmujemy bezkrytycznie. To wszystko układa się w jasny obraz: to polityka uległości i podporządkowana Berlinowi.

Czy sprawa reparacji będzie tematem kampanii prezydenckiej?

Myślę, że tak. Wielu Polaków jest wściekłych na Tuska – dostaję listy, telefony, ludzie mówią wprost: on nie reprezentuje interesów Polski. Dla Karola Nawrockiego natomiast to jeden z kluczowych tematów. I jestem przekonany, że jeśli on zostanie prezydentem, sprawa reparacji wróci z pełną mocą, nie odpuśćmy i nie zapomnimy. Jesteśmy w tej sprawie zdeterminowani i konsekwentni. Wierzę, że prędzej, czy później Niemcy zapłacą nam za krzywdy II wojny światowej.

Uprzejmie dziękuję Panie Pośle za rozmowę.