Tworzy się chyba już taka nowa, mała tradycja pontyfikatu Leona XIV. Nowy papież spędza wtorki w Castel Gandolfo, bo wtorki są dniem wolnym papieża, nie ma wówczas spotkań ani audiencji, bo Ojciec Święty pracuje we wszystkie pozostałe dni tygodnia, a jako ksiądz oczywiście przede wszystkim w niedzielę. Leon XIV we wtorki wieczorem wraca z Castel Gandolfo do Watykanu, ale przed opuszczeniem swojej letniej rezydencji już któryś raz odpowiedział na pytania dziennikarzy. Tak stało się też wczoraj wieczorem i wtedy Leon został zapytany o inicjatywę kard. Cupitcha, który postanowił odznaczyć prestiżową nagrodą amerykańskiego senatora popierającego aborcję. I żeby nie było żadnych niedomowień sami posłuchajcie, co odpowiedział na to papież Leon XIV. Oto cała jego wypowiedź, bez jakichkolwiek skrótów:

„Nie jestem szczególnie zaznajomiony z tą konkretną sprawą. Uważam, że bardzo ważne jest spojrzeć na całokształt pracy, jaką dany senator wykonał w trakcie – jeśli się nie mylę – czterdziestu lat służby w Senacie Stanów Zjednoczonych. Rozumiem trudności i napięcia, ale myślę, jak sam mówiłem w przeszłości, że ważne jest, aby spojrzeć na wiele zagadnień związanych z tym, czym jest nauczanie Kościoła. Ktoś, kto mówi: 'Jestem przeciw aborcji', a jednocześnie mówi, że 'opowiada się za karą śmierci', w istocie nie jest naprawdę pro-life. A więc ktoś, kto mówi, że 'jestem przeciw aborcji', ale zgadza się na nieludzkie traktowanie imigrantów, którzy są w Stanach Zjednoczonych – nie wiem, czy to jest postawa pro-life. To są więc bardzo złożone kwestie. Nie wiem, czy ktokolwiek ma w nich całą prawdę, ale prosiłbym przede wszystkim o większy wzajemny szacunek i o to, byśmy wspólnie szukali – jako istoty ludzkie, w tym przypadku jako obywatele amerykańscy lub obywatele stanu Illinois, a także jako katolicy – żeby powiedzieć, że musimy, no wiecie, naprawdę uważnie przyjrzeć się wszystkim tym kwestiom etycznym i znaleźć jako Kościół drogę naprzód. Nauczanie Kościoła w każdej z tych spraw jest bardzo jasne.”

Z tej wypowiedzi papieża próbuje się zrobić skandal. Spójrzmy więc na nią dokładnie, krok po kroku, i zobaczmy czy papież Leon XIV powiedział coś gorszącego.

Po pierwsze, Leon XIV do sprawy konkretnego senatora nie odniósł się w ogóle. Nie powiedział, czy ta nagroda mu się należy czy też nie. Ojciec Święty został postawiony w bardzo trudnej sytuacji, bo de facto dziennikarz zażądał od niego publicznej krytyki kardynała Kościoła katolickiego – i to jeszcze kardynała macierzystej diecezji samego Leona XIV, bo przecież papież pochodzi z Chicago, a więc diecezji kard. Cupitcha. Ale publiczne piętnowanie kardynałów nie jest sposobem działania Leona XIV – i bardzo słusznie. Tak bywało w ostatnich 12 latach i bardzo źle to wpłynęło na Kościół, który w czasie pontyfikatu papieża Franciszka został mocno podzielony. Te podziały próbuje – jak na razie skutecznie – zakopać papież Leon XIV. Nie osiągnie tego publicznie krytykując poszczególnych kardynałów.

Ale czy to oznacza, że papież pozostał bezczynny? Otóż nie. Najważniejszą informacją w całej tej sprawie jest bowiem to, że zainteresowany senator sam dzisiaj ogłosił, że nagrody nie przyjmie. W tle zadziałała dyplomacja watykańska, bo tak właśnie pracuje dyplomacja – w tle. Najważniejsze jest to, aby działania były skuteczne – a nie medialne. I te zakulisowe naciski sprawiły, że nagrody dla owego senatora nie będzie. Zrobiono to w najlepszy możliwy sposób: bez upokarzania kardynała, papieża czy Kościoła, lecz poprzez naciski na samego senatora, który również z twarzą mógł wyjść z całej sytuacji ogłaszając, że wobec protestów lepiej będzie, jeżeli nagrody nie przyjmie. Tym samym ta sprawa została załatwiona skutecznie, a zgorszenia nie ma.

Po drugie, papież Leon XIV w swojej wypowiedzi nie wymienił nikogo z nazwiska, odniósł się jedynie do konkretnych grzechów i w gruncie rzeczy zadał to samo pytanie, które Jezus zadał tym, którzy chcieli ukamieniować nierządnicę: któż z Was jest bez grzechu? Podkreślmy jedną, kluczową rzecz: papież w żadnym miejscu nie powiedział, że aborcja jest w porządku. Jeżeli ktoś po tej wypowiedzi chce nam to wmówić to działa w złej wierze albo nie zrozumiał słów Ojca Świętego. Nie, papież podkreślił zło aborcji i dodał, że aborcja nie jest jedyną istotną kwestią pro-life w nauce Kościoła i oczywiście ma rację mówiąc o tym. Konkretnie Leon XIV wymienił trzy kwestie, które są ważne w kwestii pro-life: bycie przeciwko aborcji, przeciwko karze śmierci oraz okazywać ludzkie serce imigrantom. Papież odnosił się przy tym oczywiście do sytuacji w Stanach Zjednoczonych. Sprawa aborcji jest jasna, ale co z karą śmierci oraz imigrantami?

Zacznijmy od kary śmierci. Stanowisko Kościoła katolickiego jest takie, że kara śmierci jest niedopuszczalna. W 1998 roku opublikowano poprawki Kongregacji Nauki Wiary do Katechizmu, które ujmują tak kwestię kary śmierci: „Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza kary śmierci, jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem. [...] Dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego, kto ją popełnił, nie odbierając mu ostatecznie możliwości skruchy, przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy «są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale»” (nr 2267).” To są słowa zatwierdzone przez Jana Pawła II, który wtedy był papieżem, oraz kard. Ratzingera, późniejszego Benedykta XVI, który wówczas był prefektem Kongregacji Wiary. Nieprzypadkowo w tym samym roku w orędziu na Boże Narodzenie 1998 roku Jan Paweł II powiedział tak: „Niech dzięki Bożemu Narodzeniu umocni się na całym świecie poparcie dla stosownych i pilnie potrzebnych działań, które położą kres produkcji zbrojeniowej i handlowi bronią, pozwolą strzec ludzkiego życia, znieść karę śmierci.”

Franciszek podczas swojego pontyfikatu sprawę postawił nawet jeszcze jaśniej, ale generalnie można powiedzieć tak, że jeżeli nie wymagają tego absolutnie nadzwyczajne okoliczności to Kościół zakazuje kary śmierci. Nie jest to wymysł papieża Leona XIV, ale zgodna linia jego poprzedników, bo też rzeczywiście okoliczności życia się zmieniły i znacznie różnią się dzisiaj od tych, które były w średniowieczu, kiedy przykładowo św. Tomasz z Akwinu o karze śmierci pisał jeszcze znacznie ostrzej niż dzisiejszy Katechizm.

Po trzecie, kwestia imigrantów. Jeżeli ktoś z Was miał okazję przeczytać moją biografię Leona XIV to wie, że już tam pisałem otwarcie o tym, że kwestia migracji będzie tą sferą katolickiej nauki społecznej, którą w przypadku Leona XIV będzie nam, osobom o wrażliwości konserwatywnej, najtrudniej przyjąć. Sądzę, że tutaj Leon jest najbardziej zbliżony do Franciszka, bo też obaj mają podobne doświadczenia: Franciszek w slumsach Buenos Aires a Leon w skrajnej biedzie peruwiańskiej prowincji. Osobiście byłem w slumsach argentyńskiej stolicy i widziałem tę skrajną nędzę, niedożywione i chore dzieci wykorzystywane przez narko-gangi albo do przestępstw seksualnych. Nie sposób przejść koło tego obojętnie. Ja w slumsach byłem zaledwie dzień, Bergoglio i Prevost w takiej rzeczywistości żyli przez dekady. Nie dziwię się więc w ogóle, że wywarło to na nich wpływ. Człowiek wrażliwy nie może pozostać przez to niedotknięty.

Ale oczywiście papież w swoich decyzjach nie powinien się kierować emocjami. Co zaś mówi Kościół o imigrantach? Zamiast spekulować przytoczmy znów odpowiedni fragment Katechizmu, który brzmi tak: „Narody bardziej zamożne są obowiązane, w miarę możliwości, przyjmować cudzoziemca poszukującego bezpieczeństwa i środków do życia, których nie może znaleźć w swoim kraju pochodzenia. […] Imigrant obowiązany jest z wdzięcznością szanować dziedzictwo materialne i duchowe kraju przyjmującego, być posłusznym jego prawom i wnosić swój wkład w jego wydatki.” Kościół nakazuje tutaj drogę złotego środka. Należy pomagać, na ile to jest możliwe, ale równocześnie migranci mają obowiązek się integrować i dokładać swoją cegiełkę do rozwoju kraju, w którym się znaleźli. To brzmi bardzo rozsądnie i sprawiedliwie. I nie ma wątpliwości, że patrząc na burdy, zamieszki, gwałty czy akty wandalizmu, których dokonują muzułmańscy migranci w krajach Europy Zachodniej, że tam nie ma mowy o takiej sytuacji, jaką opisuje katechizm Kościoła. I żaden katolik nie ma obowiązku się na to godzić.

Ale przecież także Leon XIV w swojej wypowiedzi nigdzie tego nie popiera. Powiedział jedynie, że nie wolno traktować imigrantów w sposób nieludzki, co samo w sobie jest oczywistością. I dodajmy także, że kwestia migrantów przedzierających się do USA nie jest tożsama z tymi migrantami, którzy próbują się przedostać do Europy, a zwłaszcza nie ma sytuacja w USA nic wspólnego z atakami hybrydowymi przy naszej granicy z Białorusią. Tylko znów – papież Leon XIV o tym wcale nie mówi. Nie, papież mówił konkretnie o USA i apelował o to, aby również migrantów traktować po ludzku.

Wreszcie, po czwarte, należy spojrzeć na ostatnie słowa krótkiej wypowiedzi Leona XIV. Powiedział on bowiem tak: „Nauczanie Kościoła w każdej z tych spraw jest bardzo jasne.” I to jest clou całej sprawy. Dlatego też tak dokładnie chciałem się przyjrzeć temu, co Kościół naucza w tych poszczególnych kwestiach, bo Leon XIV tę naukę potwierdza. Ojciec Święty w żadnym momencie nie zapowiada zmiany nauki Kościoła, ale kolejny raz zapowiada, że będzie stał na straży niezmiennej nauki Chrystusa oraz Świętego Kościoła Rzymskiego. Cała rzekoma „kontrowersja” wobec wypowiedzi papieża Leona XIV jest burzą w szklance wody.

Adam Sosnowski

Temat porusza Biały Kruk TV: