Odwiedzając wczoraj Polskę, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski postanowił spotkać się z kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Rafałem Trzaskowskim oraz w rozmowie z polskimi mediami zaatakować obywatelskiego kandydata Karola Nawrockiego. Ukraiński przywódca odniósł się do wypowiedzi prezesa IPN, który wskazał na konieczność
podjęcia przez Ukrainę starań w celu upamiętnienia ofiar ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach.
- „Jeżeli Ukrainy nie będzie w Unii i nie będzie w NATO, jeśli Ukraina nie będzie miała gwarancji bezpieczeństwa, to wtedy pan Nawrocki powinien już zacząć ćwiczyć, bo może się okazać, że będzie musiał wziąć broń do ręki, by wspólnie ze swoimi rodakami bronić swego kraju”
- powiedział Zełenski.
Szokującą postawę ukraińskiego prezydenta skomentował za pośrednictwem mediów społecznościowych Paweł Milcarek.
- „Wtrącanie się Żełenskiego w nasze polskie sprawy - i brak adekwatnej reakcji na to ze strony ani jednego z dobranej puli wywiadowców - to jedno z doświadczeń dla dowodu na równocześnie dwie, zdawałoby się rozbieżne, rzeczy: 1) że istnieje i obecnie zacieśnia szeregi międzynarodówka liberalna (którą można by też nazwać sentymentalnie frontem ludowym); 2) że przywódcy narodów toczących wojnę na śmierć i życie - tak jak rodzice ciężko chorych dzieci - są gotowi chodzić na różne rozpaczliwe deale i grać małpy u tych, którzy wyznają im miłość i obiecują coś choćby bez pokrycia, jakieś uzdrawiające kule itp. I, dodajmy, wiele tych rozpaczliwych gestów nic im nie daje, poza uzależnieniem. Tutaj aspekt międzynarodówki oraz aspekt rozpaczliwego nacjonalizmu zagrał nagle razem”
- napisał publicysta.
- „A nic ci z tego nie przyjdzie dobrego, Ukraino”
- podsumował.
