Kilka dni temu na łamach Wirtualnej Polski red. Michał Janczur poinformował, że „sieć ośrodków udzielających pomocy poszkodowanym przestępstwem przestanie działać pierwszego stycznia”, co oznacza, że „poszkodowani w wypadkach zostaną bez rehabilitacji, dotknięci przemocą domową bez prawnika, bonów na leki i żywność, a dzieci wykorzystane seksualnie bez wsparcia psychologa”. To konsekwencje działań resortu sprawiedliwości, który nie zdążył rozstrzygnąć konkursu z Funduszu Sprawiedliwości. Ostatecznie Ministerstwo Sprawiedliwości przeznaczyło blisko milion złotych na wynajęcie zewnętrznej firmy outsourcingowej, aby to ona zajęła się wnioskami o dotacje z Funduszu Sprawiedliwości. Tutaj pojawia się największe kuriozum, bo firma ta zwróciła się o pomoc w tej sprawie do Karoliny Kucharskiej.
Pani Karolina to była urzędniczka Ministerstwa Sprawiedliwości, która spędziła siedem miesięcy w areszcie tymczasowym w związku z zarzutami, które prokuratura postawiła jej w ramach śledztwa dot. domniemanych nieprawidłowości przy wydatkowaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości. Wobec kobiety stosowano specjalny rygor, m.in. umieszczając ją na trzy miesiące w specjalnej celi izolacyjnej.
- „To było siedem miesięcy pozbawiania mnie jakiejkolwiek prywatności i odzierania mnie z mojego człowieczeństwa. Jeśli tak stanowią procedury i regulacje, to uważam, że powinny być one niezwłocznie zmienione, gdyż godzą w elementarne poczucie ludzkiej godności wszystkich osadzonych i zasadę humanitaryzmu”
- mówiła „Gazecie Polskiej Codziennie” po uchyleniu aresztu.
Teraz okazuje się, że bez wiedzy, doświadczenia i kompetencji pani Karoliny resort Waldemara Żurka nie jest w stanie zapanować nad Funduszem Sprawiedliwości.
