Szesnastolatek, którego tożsamość ukryto, zamazując też jego twarz i zmieniając głos, powiedział w wywiadzie wideo dla „Rebel News”, że tydzień przed protestem, w którym podeptano tęczową flagę, grupa uczniów powiązana z ruchem LGBT usiłowała zerwać krzyżyk z jego szyi. „Zaczęli mnie znieważać i (...) powiedzieli, że wszystkie problemy świata są z powodu mojej religii i powinna ona zniknąć” – relacjonował nastolatek.

Powiedział też, że większość uczniów jego szkoły to chrześcijanie i muzułmanie, którzy nie popierają wywieszania tęczowej flagi. Jego zdaniem incydent z próbą zerwania krzyżyka z jego szyi był przekroczeniem „czerwonej linii” i musiał na to zareagować. Jednocześnie zaznaczył, że nie popiera krzywdzenia czy obrażania kogokolwiek ani sam czegoś takiego nie zrobił. Jego działanie sprowadzało się jedynie do wejścia na balkon, gdzie wywieszono tęczową flagę i zrzucenia jej na ziemię.

Jak podaje portal „Life Site News”, jeśli w USA można w takich sytuacjach odwoływać się do pierwszej poprawki do Konstytucji, która chroni m.in. wolność słowa i religii, to w Kanadzie protestujący musi się liczyć z postawieniem mu zarzutów w oparciu szereg przepisów zwalczających tzw. „mowę nienawiści”. Według „Rebel News”, to właśnie na takiej podstawie prawnej się oparto: stosując paragraf 319 Kodeksu karnego, który za przestępstwo uznaje „publiczne wzniecanie nienawiści”.

W ostatnim czasie w Kanadzie doszło do licznych protestów zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów przeciwko propagowaniu ideologii LGBT w szkołach. Tymczasem premier Justin Trudeau stwierdził, że te protesty są wynikiem szerzenia w mediach społecznościowych „dezinformacji” i „wprowadzania w błąd”. Jako winnych wskazał w szczególności amerykańską prawicę.