Opozycję rozbiło głosowanie nad nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, większość posłów Koalicji Obywatelskiej i Lewicy oraz wszyscy posłowie PSL wstrzymali się od głosu. Z tego opozycyjnego bloku wyłamało się jednak koło Polska 2050. Ta postawa miała radykalnie zachwiać zaufaniem pozostałych ugrupowań do Polski 2050. Sprawę omówiono na czwartkowym zarządzie krajowym Platformy Obywatelskiej. Po spotkaniu politycy PO mówili anonimowo Polskiej Agencji Prasowej, że rozważają samodzielny start w wyborach. Po głośnym głosowaniu na wspólną listę nie liczy już też Lewica.

- „Po wczorajszym zarządzie PO sprawa jednej listy została definitywnie zamknięta. Nie będzie jednej listy w polskiej polityce”

- stwierdził na antenie Radia ZET szef klubu Lewicy Krzysztof Gawskowski.

Do sprawy postanowił odnieść się w mediach społecznościowych Tomasz Lis.

- „Kasując perspektywę wspólnej listy opozycji pomaga się Kaczyńskiemu. Kałownia’2023”

- napisał dziennikarz na Twitterze.

Retoryka Lisa nie spodobała się jednak jednemu z liderów Lewicy Adrianowi Zandbergowi.

- „Przestańcie, do jasnej cholery! To jest po prostu niesmaczne. Ostatnia rzecz, której teraz potrzeba opozycji, to agresja, chamstwo i wojna domowa na centroprawicy”

- stwierdził polityk.

- „Czy ktoś w końcu wytłumaczy liberalnym para-politykom udającym dziennikarzy, że to, co robią, służy tylko PiSowi?”

- dodał.