Sędzia Przemysław Radzik, legalnie powołany zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego, nie kryje oburzenia. W rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że działania podjęte przez Czeszkiewicza nie tylko nie mają podstawy prawnej, ale również stanowią poważne naruszenie zasad funkcjonowania państwa prawa.
"Dyrektor departamentu w Ministerstwie Sprawiedliwości nie może być przedstawicielem osoby pełniącej funkcję rzecznika dyscyplinarnego, który z założenia powinien być niezależny. Ta sytuacja dowodzi ścisłego związku między urzędnikiem resortu a osobą uzurpującą sobie tę funkcję" – ocenił Radzik.
Według niego, sama próba przejęcia akt spraw dyscyplinarnych jest kompromitująca z punktu widzenia profesjonalizmu prawniczego. Jeszcze ostrzej odniósł się do sposobu, w jaki próbowano uzyskać dostęp do pomieszczeń KRS. "Działanie z użyciem nielegalnie pozyskanych kart magnetycznych należy kwalifikować jako usiłowanie włamania" – zaznaczył sędzia.
Radzik podkreślił również, że takie zachowanie wysokiego urzędnika państwowego nie ma precedensu w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości. W jego ocenie, jest to symptom głębszego problemu – próby podporządkowania sądownictwa politycznym decyzjom Ministerstwa Sprawiedliwości.
Cała sytuacja nabiera dodatkowego wymiaru w kontekście wcześniejszych kontrowersji związanych z ministrem Waldemarem Żurkiem. Jak przypomniał Radzik, Żurek był już oskarżany o wydawanie orzeczeń w warunkach budzących wątpliwości co do jego obecności. "Jak widać, niedaleko pada jabłko od jabłoni: jak nie dar bilokacji, to usiłowanie włamania" – skwitował.