Od kilku dni Roman Giertych wspólnie ze swoimi sympatykami grzmi o sfałszowaniu wyborów prezydenckich. Wczoraj w narrację tę włączył się premier Donald Tusk, mówiąc o „uzasadnionych wątpliwościach”. Tymczasem minister sprawiedliwości Adam Bodnar sugerował w poniedziałek na antenie TVP Info, że podważone może zostać orzeczenie Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, która zdecyduje o ważności wyborów, a której legalności nie uznają rządzący.

- „Uchwała SN (o ważności wyborów - PAP) trafia do marszałka Sejmu (Szymona Hołowni), do PKW oraz do premiera (Donalda Tuska), który musi opublikować uchwałę w Dzienniku Ustaw. Czy premier powinien ją opublikować? A jeżeli już to, czy nie powinien tego opublikować z odpowiednią adnotacją wyrażającą wątpliwości, co do tej izby? Co ma z tym zrobić marszałek Sejmu?”

- powiedział.

Marszałek Sejmu jasno jednak wyraził swoje stanowisko.

- „Jeżeli ktoś chce robić w Polsce zamach stanu, to nie będzie go robił ze mną”

- oświadczył.

Przekazał, że Sejm już w styczniu zamawiał ekspertyzy prawne, która „stanowią w bardzo prosty, jasny i czytelny sposób o sytuacji, w której dzisiaj się znajdujemy”.

- „A sytuacja jest następująca: pan Karol Nawrocki - zgodnie z Kodeksem wyborczym obowiązującym w Polsce - jest od chwili ogłoszenia wyniku wyborów przez Państwową Komisję Wyborczą nowo wybranym prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej"”

- powiedział.

Wskazał też na domniemanie ważności wyboru prezydenta.

- „W tym sensie, że Sąd Najwyższy musiałby stwierdzić nieważność tego wyboru, żeby można było podejmować zgodnie z konstytucją jakieś inne czynności”

- wyjaśnił.

- „Konstytucja uruchamia się w momencie stwierdzenia nieważności wyboru prezydenta. Jeżeli takie orzeczenie zostałoby wydane, wtedy rzeczywiście Marszałek Sejmu - to jest opisane precyzyjnie w konstytucji - może sprawować kompetencje prezydenta. Natomiast nawet jeżeli uznalibyśmy, że są wątpliwości wobec Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (SN)i wydane przez nią orzeczenie o ważności wyboru (prezydenta) nie istnieje, to nie daje mi podstaw do tego, żeby wchodzić w kompetencje prezydenta Rzeczypospolitej”

- dodał.

Wobec tego zapewnił, że „jeżeli nie będzie stwierdzenia nieważności wyboru prezydenta przez Sąd Najwyższy, jeżeli nie zajdą żadne inne niespodziewane okoliczności, to proces wyborczy uzna za zamknięty i na 6 sierpnia zwoła Zgromadzenie Narodowe”.