W Koalicji 13 grudnia iskrzy po raz kolejny. Tym razem w kontekście mebla pełniącego funkcję fotela Marszałka Sejmu.

Lider Trzeciej Drogi miał ten urząd sprawować rotacyjnie i za jakiś czas przekazać główne udziały w marszałkowskim stołku przedstawicielowi skrajnej Lewicy.

Wygląda jednak na to, że Szymonowi Hołowni zwykłe miejsce sejmowe może już nie odpowiadać i były showman TVN zaczyna dawać do zrozumienia, że chętnie posiedziałby we wspomnianym fotelu na szczycie izby poselskiej znacznie dłużej niż zakładała to koalicyjna umowa.

Na tę potrzebę Hołownia poczynił nawet pewne teologiczne odkrycie, iż wspomniana umowa koalicyjna, do której przestrzegania się zobowiązał „nie jest Pismem Świętym”, dając do zrozumienia, że może ona być „renegocjowana” w kontekście potencjalnego przyspawania się Hołowni do marszałkowskiego stołka.

Problem w tym, że argument z Pismem Świętym jest tutaj średnio udany, zważywszy na fakt, że jak pokazuje działalność polityczna oraz konkretne głosowania lidera Polski 2050, choćby w kwestii ochrony życia, owo Słowo Boże Szymon Hołownia również chętnie „renegocjuje” na własne potrzeby piarowo-polityczne.